W miesiąc po hucznym otwarciu monumentalnego Muzeum MAXXI w Rzymie pod adresem projektantki Zahy Hadid, ikony współczesnej architektury, zaczynają się pojawiać zarzuty o gigantomanię, arogancję i zlekceważenie urbanistycznego kontekstu miasta, które samo w sobie jest ogromnym, żywym muzeum architektury. Polemikom architektów i urbanistów towarzyszą obok zachwytów nieprzebierające w słowach wpisy w Internecie: „obrzydliwość”, „pomnik zarozumialstwa”, „betonowe horrendum”.
[srodtytul]Padli plackiem[/srodtytul]
W połowie listopada na otwarcie MAXXI do Rzymu przybyli z całego świata luminarze współczesnej sztuki i padli plackiem. Guru amerykańskiej krytyki Nicolai Ouroussoff napisał w „New York Times”: „MAXXI jak uderzeniem pioruna przywraca Rzym współczesności. Zmysłowe kształty budynku wydają się absorbować energię tego miasta do swego wnętrza, co sprawia, że wszystko wokół wygląda bardzo skromnie. Gdy zbliżamy się do muzeum, ta energia rośnie również w nas”.
Nie mniej natchnione recenzje pojawiły się we włoskiej prasie. Na przykład w „La Repubblica” laurka pióra Laury Larcan: Mleczna biel ściany jak wysoka fala biegnie na przemian potęgą muru i przejrzystością szkła. Schody pędzą do góry, wyznaczając krwiobieg istoty bardziej pozaziemskiej niż podobnej do człowieka. Ulotny sufit pojawia się i znika jakbyśmy byli w teatrze. Z zewnątrz potęga futurystycznego statku kosmitów od razu przyciąga wzrok.
Jeszcze więcej metafizyki i grafomanii pisanej niedostępnym profanom żargonem pojawiło się w literaturze fachowej. Nie kryły szczęścia feministki, że koncept najwspanialszej budowli nowoczesnej architektury urodził się w głowie kobiety.