– Bez niego kuchnia w Japonii nie mogłaby istnieć. Potrzebujemy go do 80 procent potraw – tłumaczy Taira Matsuki, kucharz, współwłaściciel warszawskiej firmy Matsuri Sushi dostarczającej japońskie dania na wynos. Tygodniowo zużywa około 15 litrów sosu sojowego. Trudno mu znaleźć jego odpowiednik w naszej kuchni. – Może produkty mleczne. Bardzo dużo ich jecie – zastanawia się mistrz sushi.
[srodtytul]Sekretne grzyby koji[/srodtytul]
Bogactwo odmian sosu sojowego powoduje, że nie można wskazać kraju, który jest liderem w jego produkcji. Sos sojowy powstaje w Japonii i Chinach, ale także w Korei, Wietnamie, Indonezji i Malezji.
Szacuje się jednak, że Japończycy spożywają go najwięcej. Przodują także pod względem bogactwa odmian sosu sojowego. Dodają go nie tylko do – wizytówki kraju – sushi. – Właściwie nie ma dań bez choćby kropli sosu – wyjaśnia Małgorzata Korczak-Sulińska, wspólniczka Matsukiego.
– Popytu na sos sojowy nie zahamował nawet kryzys gospodarczy. Jest dla Japończyków niezbędny – podkreśla Michio Hamaguchi, prezes firmy Yamasa, jednego z największych jego producentów w Japonii. Wytwarza sos nieprzerwanie od 1645 roku. Jednak ten ówczesny miał niewiele wspólnego z dzisiejszym.