Jeden ze szczeniaków cudem przeżył. Przez kilka godzin leżał przysypany ziemią.
Makabrycznego odkrycia dokonali inspektorzy Pogotowia dla Zwierząt, którzy - po telefonicznym zgłoszeniu kogoś z sąsiadów - razem z policją i lekarzem weterynarii zjawili się w gospodarstwie Andrzeja L.
Dzięki relacjom świadków udało się odtworzyć przebieg masakry. Mężczyzna o uśmiercenie szczeniaków poprosił swojego 13-letniego syna. Kiedy chłopiec odmówił, zajął się tym sam. Wykopał w ogródku dół, do którego wrzucił żywe szczeniaki. Zanim je zasypał, pokaleczył je szpadlem.