Andrzej Łapicki: Odchodził w samotności
Wraz ze śmiercią Adama odszedł kawał historii polskiego teatru. Tej najlepszej. Hanuszkiewicz był nie tylko świetnym aktorem, ale i reżyserem. Ci, którzy zarzucali mu zbytnią nowoczesność, powinni popatrzeć na to, co się dzieje z dzisiejszym teatrem. Wtedy pan Adam okaże się klasykiem. Był niezrównanym inscenizatorem Słowackiego. Jego największą zasługą było stworzenie Teatru Telewizji, czegoś, co jest ewenementem na skalę europejską.
Był moim przyjacielem. Dziesięć lat spędziliśmy razem w Teatrze Narodowym. To, że zabrano mu niewielką scenę na Puławskiej, uważam za ogromne draństwo. Dziś w tym miejscu można kupić buraki i piwo. Myślę, że przeżył to bardzo, podobnie jak likwidację Teatru Małego. Po raz kolejny okazało się, że jesteśmy specjalistami od niszczenia ludzi za życia, by po śmierci stawiać im pomniki. Adam przez ostatnie lata wycofywał się z życia, odchodził w samotności. Pokazywał, że nie chce mieć nic wspólnego z tym światem, który już nie jest jego.
Hanna Śleszyńska: Dla młodych był Bogiem
Dzięki niemu przeszłam niezwykłą szkołę teatru. W Nowym miałam okazję zagrać w "Cydzie", "Komedii pasterskiej", a przede wszystkim w "Weselu", gdzie zaproponował mi rolę Racheli. Proszę tylko nie pytać dlaczego, bo nigdy mi tego nie powiedział. Hanuszkiewicz robił żywy teatr, o którym mówiło się, toczyło spory. I nie mogliśmy się z tym pogodzić, że ostatnimi laty odstawiono go gdzieś na boczny tor, zasypano Teatr Mały, w Nowym otwarto supermarket. Przyrzekliśmy sobie z kolegami z teatru, że nigdy nie będziemy tam robić zakupów.
Artur Barciś: Zakochiwał się w aktorach
Wyciągnął do mnie rękę i przyjął do Narodowego, gdy byłem na życiowym zakręcie. Przygotowywał akurat "Pana Tadeusza" i zaproponował mi koncert Jankiela. Szybko zakochiwał się w aktorach. Tak właśnie było ze mną i czułem, że złapałem Pana Boga za nogi. Niestety, bardzo szybko się też odkochiwał, gdy pojawiło się kolejne odkrycie.
Maciej Nowak, dyrektor Instytutu Teatralnego: Odzyskał dla młodych romantyzm
Był w Polsce protoplastą obowiązującej dziś estetyki: przewietrzył teatr, odświeżył, uczynił go nowoczesnym. Pokazał, że nie musi być lekturowy, tylko sexy i trendy. Przyciągnął nastolatków i studentów. To było również moje doświadczenie. Odzyskał dla nas romantyzm, w tym Słowackiego, o którym powoli zapominano. Bardzo ceniła pana Adama profesor Maria Janion, choć gdy dojrzewałem zyskałem świadomość, że jest jeszcze inny Hanuszkiewicz: krytykowany przez środowisko, za to, że przejął Teatr Narodowy w 1968 r. po tym jak wyrzucono Dejmka. Pamiętam jednak, że gdy odchodził w 1982 r. po premierze „Śpiewnika domowego" żegnano go gorąco, z poczuciem, że kończy się ważna w teatrze epoka. Jest też ważny dla aktorów, których wprowadził na scenę — Anny Chodakowskiej, Grażyny Szapołowskiej, Bożeny Dykiel, Daniela Olbrychskiego, Emiliana Kamińskiego.