Mundurowi z Mokotowa zatrzymali mężczyznę, który w okrutny sposób zabił swojego psa.

W sobotę dostali informację o zdarzeniu w jednym z mieszkań bloku przy ul. Czeczota. Zastali tam pijanego 40-latka, który był właścicielem amstaffa mieszańca.

Gdy policjanci zapytali go o psa, początkowo twierdził, że zwierzę wpadło pod samochód i zginęło. Gdy funkcjonariusze zaczęli sprawdzać mieszkanie, znaleźli zwłoki czworonoga – został zadźgany. O tym, że stało się to w mieszkaniu, świadczyły plamy krwi na dywanie. Policjanci znaleźli też zakrwawiony nóż. Z zeznań świadków wynika, że 40-latek od czterech lat znęcał się nad zwierzakiem. – Kopał go, denerwowało go, gdy pies szczekał – opowiada jeden z funkcjonariuszy. Mężczyzna twierdził, że zabił psa w obronie własnej, gdy ten się na niego rzucił.

Po wytrzeźwieniu 40-latek może usłyszeć zarzut znęcania się nad zwierzakiem. Grozi za to do trzech lat więzienia.