Znacie historię o facetach, którzy podróżując balonem, zostali zniesieni przez wiatr w nieznaną okolicę? Krzyknęli do przechodzącego dołem człowieka: „Gdzie jesteśmy?”. Ten pomyślał i odparł: „W balonie”. „Ależ mamy pecha – powiedział któryś z pasażerów gondoli – że trafiliśmy na matematyka!”. „Skąd wiesz?” – zapytali go koledzy. „Bo podał odpowiedź logiczną, pewną i całkowicie bezużyteczną” – brzmiało wyjaśnienie. Trochę podobnie jest z systemem Martingale. Daje wprawdzie naukową pewność wygranej, ale jest to pewność całkowicie... bezużyteczna. Dlaczego? Bo zakłada, że zechcemy na grę poświęcić nieograniczoną ilość czasu i że mamy nieograniczone środki. Martingale mówi, że wygramy, ale nie mówi kiedy. Jeśli nie mamy szczęścia, możemy przegrywać nawet 37 razy z rzędu. Ha! To już nawet nie jest kwestia straty czasu. Pamiętajmy, że system każe po każdej przegranej podwajać stawkę. Po 37 partiach trzeba by więc postawić 68 719 476 736 żetonów. Nie znajdziemy tylu w całym kasynie, a pewnie nawet we wszystkich kasynach świata.
Zresztą domy gry bronią się przed systemami opartymi na Martingale, ustalając tak zwany limit gry – najwyższą stawkę, której nie można przekroczyć w jednym zakładzie.
Czy to oznacza, że matematyka jest bezsilna i oferuje tylko teoretyczne konstrukcje niedające się stosować w praktyce, tj. w kasynie? Bynajmniej. Wystarczy porzucić ruletkę na rzecz blackjacka. Ta stara, XVIII-wieczna gra karciana została już poddana dogłębnej formalnej analizie i jest naprawdę sporo systemów pozwalających zapewnić sobie tu przewagę. Gdzie więc tkwi kruczek, bo przecież kasyna jeszcze nie zbankrutowały?
Systemy te ani nie są tajne, ani za dostęp do nich nie trzeba płacić wielkich pieniędzy. Żeby długo nie szukać, wystarczy zajrzeć na stronę www.bjmath.com. Jedyny problem polega na tym, że matematycy tworzyli je najwyraźniej dla podobnych sobie – wszystkie wymagają niewiarygodnie wyćwiczonej pamięci (przy stole nie wolno robić żadnych notatek, a żeby korzystać z systemu, trzeba mieć informacje o wszystkich kartach, które już zeszły z talii) i przeprowadzania niekiedy bardzo skomplikowanych obliczeń dotyczących aktual-nych i przyszłych kwot obstawiania.
Kasyna bronią się przed takimi mózgowcami. Simson Garfinkel – informatyk i autor bestsellerowego podręcznika „Web Security & Commerce” – podaje, że pionierskie zastosowania metod konsolidacji danychH są właśnie dziełem kasyn z Las Vegas, które starały się – korzystając z licznych rejestrów – odkrywać prawdziwą tożsamość swych klientów i nie wpuszczać w swe progi na przykład studentów MIT, jednej z najlepszych uczelni produkujących umysły ścisłe.
Czyżby nie było nadziei, a tytuł tego artykułu zwodził czytelnika? Na szczęście nie wszystko stracone. Tym, którzy wytrwali aż do tego miejsca, wreszcie zdradzimy skarbnicę sposobów, które nie dość, że działają, to jeszcze korzystać z nich mogą wszyscy, nawet ci, którzy nie umieją w pamięci wyciągać pierwiastków piątego stopnia z liczb większych od tysiąca.