Otwórzcie klatki!

Ruch praw zwierząt jest spadkobiercą ruchów walczących o sprawiedliwość społeczną – na rzecz praw kobiet czy praw obywatelskich. Dąży do upodmiotowienia kolejnych grup istot

Publikacja: 15.09.2012 01:01

Otwórzcie klatki!

Foto: Reporter, Lech Gawuc Lech Gawuc

Red

Tekst z tygodnika "Przekrój"

W 1997 r. Zoe Broughton pokazała światu nagrania pracowników laboratorium znęcających się nad przerażonymi szczeniakami. Zrobiła to po 10 tygodniach pracy w laboratorium Huntingdon Life Sciences (HLS). Film wywołał oburzenie, amerykańska organizacja prozwierzęca rozpoczęła kampanię przeciwko HLS, ale zrezygnowała z niej, kiedy laboratorium zagroziło procesem.

Wtedy na scenie pojawił się nowy gracz – pozbawiona liderów i oparta o akcje bezpośrednie kampania Stop Huntingdon Animal Cruelty (SHAC), która rozprzestrzeniła się na kilka kontynentów. Radykalne akcje w obronie zwierząt nie były niczym nowym. Nowością była jednak struktura kampanii: stopniowo coraz więcej uwagi zaczęto poświęcać nie samemu HLS, ale jego biznesowym partnerom – klientom i kontrahentom. To podejście okazało się na tyle skuteczne, że doprowadziło HLS do bankructwa – z którego wyratowała je pomoc rządowa.

Spadkobiercy takiej koncepcji walki prowadzą obecnie kampanie przeciwko liniom lotniczym przewożącym zwierzęta do wiwisekcji (Gateway to Hell) lub transportującym futra (Cargo of Cruelty). W środowisku wiwisektorów już zapanował popłoch, w prasie pojawiła się seria artykułów podkreślających, że wycofywanie się linii lotniczych z przewozu zwierząt uniemożliwi prowadzenie niektórych badań. Temat ten poruszany był też na konferencjach naukowych poświęconych m.in. testowaniu na zwierzętach.

Słynna kampania przeciwko Green Hill – fermie hodującej psy na potrzeby laboratoriów – oparta jest na podobnym schemacie, atakuje nie sam przemysł wiwisekcyjny, ale jego dostawców. Wiąże się również ze stosowaniem akcji bezpośrednich; w kulminacyjnym punkcie kampanii grupa aktywistów przedostała się na teren hodowli oraz wyniosła stamtąd na oczach ludzi i przy błysku fleszy kilkadziesiąt szczeniaków beagli. Zdjęcia z tego wydarzenia obiegły świat, a kilka tygodni później na teren hodowli wkroczyła policja. Podjęto decyzję o zamknięciu hodowli i wydaniu 2,5 tys. psów do adopcji.

Pokazać światu

Przeprowadzanie śledztw w miejscach, gdzie hoduje się lub zabija zwierzęta, stało się jedną z popularniejszych form aktywności wielu organizacji prozwierzęcych. Aktywiści publikują materiały z wielu miejsc jednocześnie, aby pokazać, że nie chodzi o jednostkowy przypadek, ale o cały system traktujący zwierzęta jak przedmioty. W ciągu kilku ostatnich lat takie przekrojowe śledztwa opublikowano m.in. w Finlandii, Danii, Austrii, Niemczech, Anglii, Estonii, Szwecji, Norwegii, Hiszpanii i we Włoszech.

Skuteczność dochodzeń jest niewątpliwa. W Norwegii, po kilkukrotnym dochodzeniu na fermach zwierząt hodowanych na futra, wkrótce zostanie wprowadzony zakaz prowadzenia tego rodzaju działalności. Materiały z ferm kur niosek zostały rozesłane wszystkim osobom zasiadającym w Parlamencie Europejskim i były istotnym argumentem przy podjęciu decyzji o zakazie hodowli klatkowej kur na terenie Unii. Po głośnym w Finlandii dochodzeniu na fermach świń gwałtownie wzrosła liczba wegetarian. W tej chwili co piąta Finka w wieku 15–25 lat nie je mięsa. Większość z nich jako główny powód podaje względy etyczne.

W świetle dnia

Widowiskową formą walki z przemysłami wykorzystującymi zwierzęta jest „open rescue" – wynoszenie zwierząt bez ukrywania tożsamości osoby, która tego dokonuje. Pionierką open rescue jest Australijka Patty Mark, która zaprezentowała swoją koncepcję w 1999 r. na małej konferencji poświęconej akcjom bezpośrednim. Środowisko prozwierzęce, przyzwyczajone do idei wynoszenia zwierząt potajemnie i pod osłoną nocy, ze sporym sceptycyzmem odniosło się do nowego sposobu działania. Jednak film ukazujący uwolnienie kur z hodowli klatkowej zaprezentowany przez Patty był bardzo przekonujący: pokazywał zarówno dokumentację potwornych warunków, w jakich trzymano zwierzęta, jak i czułość, z jaką obchodzą się z nimi ludzie, którzy pojawili się, by je uwolnić. Aktywiści po akcji skontaktowali się z policją i byli zdecydowani stanąć przed sądem, aby w toku rozprawy móc zaznajomić społeczeństwo z realiami chowu przemysłowego.

Metoda open rescue jest dobrze odbierana społecznie. Na filmach zobaczyć można ludzi różnej płci i w różnym wieku, co daje wyraźny sygnał, że może to robić każdy. Pokazywanie twarzy mówi jednocześnie, że obrońcy zwierząt nie wstydzą się tego, co robią, są zdeterminowani i gotowi ponieść konsekwencje swoich czynów.

Przemysł robi, co może, by zapobiegać i samym akcjom, i ich skutkom. Niedawno przed sądem stanęli Saila i Kerry – studentka nauk politycznych i wegański kucharz – którzy przyznali się do przeprowadzenia śledztwa na fermach świń. Zostali oskarżeni przez hodowców o spowodowanie strat finansowych. Trwa też proces 12 działaczek i działaczy hiszpańskich organizacji prozwierzęcych.

Der Prozes

Największy jak dotąd proces przeciwko działaczom prozwierzęcym odbył się w Austrii. 21 maja 2008 r., o godz. 6 rano, austriacka policja wkroczyła do 23 domów w całym kraju. Przed sądem stanęło 13 osób oskarżonych o udział w organizacji przestępczej i sympatyzowanie z ALF (Animal Liberation Front). Zarzuty wywołały duże poruszenie wśród organizacji pozarządowych w Austrii. Zaczęto podejrzewać, że prawo pozwala oskarżyć o działania przestępcze praktycznie każdą organizację.

W toku procesu policja ujawniała swoje metody – okazało się, że powszechne było podsłuchiwanie rozmów, sczytywanie SMS-ów i poczty elektronicznej czy montowanie urządzeń pozwalających na śledzenie ruchu pojazdów. Przed domami niektórych aktywistów zainstalowano kamery, do jednego mieszkania nawet włamano się, żeby zainstalować podsłuch i oprogramowanie pozwalające na obserwowanie poczynań tej osoby w Internecie. Doniesienia z sali sądowej zaczęły przypominać scenariusz szpiegowskiego dramatu. W oparciu o te wydarzenia powstał film fabularny.

Wszyscy aktywiści zostali uniewinnieni. Zebrani na sali mogli usłyszeć w uzasadnieniu wyroku, że „ALF nie jest organizacją przestępczą, ale ideą opartą na równości ludzi i innych zwierząt – sympatyzowanie z ALF nie jest przestępstwem". Sąd wypowiedział się również krytycznie o postępowaniu policji oraz o samym przepisie, który wykorzystano do aresztowania aktywistów. W związku z olbrzymim poparciem medialnym dla oskarżonych podupadł międzynarodowy wizerunek austriackiej policji.

Bez granic

Coraz skuteczniejsza działalność organizacji prozwierzęcych w wielu krajach Europy Zachodniej wiąże się nie tylko ze wzrostem poziomu represji wobec ruchu, ale również przenoszeniem się niektórych gałęzi przemysłu na Wschód – do Polski i innych krajów Europy Wschodniej, a nawet do Chin. Po zakazach hodowli zwierząt futerkowych wprowadzonych już w niektórych krajach i w obawie przed nadchodzącymi zakazami w kolejnych, coraz więcej inwestorów przenosi swoje hodowle do Polski. Podobną drogę przebyły też klatki na kury, które po wprowadzeniu zakazu hodowli klatkowej w Unii Europejskiej były masowo kupowane przez polskich hodowców, którym ministerstwo obiecało niekontrolowanie sposobu hodowli kur i tego, czy trzymane są w klatkach o przepisowej wielkości.

W ślad za przemysłem podąża również ruch praw zwierząt. Dobrym tego przykładem jest zorganizowanie w tym roku w Polsce – a tym samym po raz pierwszy w Europie Wschodniej – Międzynarodowego Zjazdu Praw Zwierząt. Do krajów biorących udział w zjeździe dołączyły Rosja, Białoruś, Czechy, Łotwa, Chorwacja i Turcja. Tego typu spotkania pozwalają na wymianę doświadczeń z prowadzenia kampanii i działań na rzecz zwierząt. Kraje, w których ruch prozwierzęcy dopiero się rozwija, mają szansę uczyć się od doświadczonych w walkach z eksploatacją zwierząt aktywistów. Hodowcy, uciekając do nowych krajów, nie są w stanie uciec przed nękającym ich ruchem.

Przykra niespodzianka spotkała między innymi hodowców norek, którzy – stopniowo wypierani z Holandii i krajów skandynawskich – przenoszą się do Polski. Obywatelski projekt ustawy o ochronie zwierząt, zawierający zapis o zakazie hodowli zwierząt futerkowych, uzyskał społeczne poparcie potwierdzone 220 tys. podpisów i przeszedł już pierwsze czytanie w Sejmie. Ponadto w styczniu bieżącego roku zawiązała się Koalicja na rzecz Zakazu Hodowli Zwierząt Futerkowych w Polsce, która oznajmiła swoje powstanie od razu głośnym protestem pod Krajowym Pokazem Skór w Bydgoszczy. Koalicja współpracuje też z mieszkańcami, którzy protestują przeciwko powstawaniu nowych ferm norek w ich okolicy. Pozwala to na blokowanie tego typu nowych inwestycji – dla dobra zwierząt, lokalnych społeczności i środowiska.

Ruch prozwierzęcy nie zatrzymuje się na krajach Europy Wschodniej. W Azji od 2001 r. odbywają się regularne konferencje poświęcone ochronie zwierząt. Aktywiści w Chinach raz po raz zatrzymują całe ciężarówki psów jadących do rzeźni i naciskają na rząd, aby uchwalił ustawę o ochronie zwierząt. W USA, kraju kojarzącym się z nieograniczoną konsumpcją mięsa, liczba wegan podwoiła się w ciągu ostatnich dwóch lat, co doprowadziło po raz pierwszy do zmniejszenia sprzedaży mięsa w tym kraju – przy jednoczesnym wzroście liczby ludności.

Pomimo fal represji wobec aktywistów, które raz po raz przetaczają się przez różne kraje, rozkwit działań na rzecz zwierząt w kolejnych częściach świata i stopniowa zmiana modelu żywienia w Stanach Zjednoczonych i niektórych krajach Europy pozwalają z nadzieją patrzeć na przyszłość tego ruchu.

Wrzesień 2012

Tekst z tygodnika "Przekrój"

W 1997 r. Zoe Broughton pokazała światu nagrania pracowników laboratorium znęcających się nad przerażonymi szczeniakami. Zrobiła to po 10 tygodniach pracy w laboratorium Huntingdon Life Sciences (HLS). Film wywołał oburzenie, amerykańska organizacja prozwierzęca rozpoczęła kampanię przeciwko HLS, ale zrezygnowała z niej, kiedy laboratorium zagroziło procesem.

Pozostało jeszcze 96% artykułu
Kultura
Wystawa finalistów Young Design 2025 już otwarta
Kultura
Krakowska wystawa daje niepowtarzalną szansę poznania sztuki rumuńskiej
Kultura
Nie żyje Ewa Dałkowska. Aktorka miała 78 lat
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
Kultura
„Rytuał”, czyli tajemnica Karkonoszy. Rozmowa z Wojciechem Chmielarzem