Trudno uwierzyć, że to jej debiutancka płyta, bo śpiewała od początku aktorskiej kariery. W 1969 r. pojawiła się w konkursie premier festiwalu w Opolu i mocnym głosem dla piosenki „Ptakom podobni" wywalczyła wyróżnienie.
Potem wielokrotnie pojawiała się na festiwalowych galach, koncertach, przygotowywała własne recitale. Do dziś jej interpretacje przeboju „Uśmiechnij się, jutro będzie lepiej" czy „Songu sprzątaczki" cieszą się ogromnym powodzeniem na YouTubie. A jednak na pierwszy album Stanisława Celińska musiała czekać do 65. roku życia.
Kobiecie nie należy wypominać lat, ale artystka sama, promując płytę „Nowa Warszawa", przypomina swój wiek. Jakby chciała podkreślić, że na debiut nigdy nie jest za późno. A to, co daje dziś słuchaczom, nie jest zbiorem sprawdzonych numerów estradowych, których Celińska ma wiele w repertuarze. Jej album „Nowa Warszawa" jest absolutnie niezwykły, tak bardzo odbiega od tego, co proponuje cała nasza fonografia.
Pozornie panuje tu przedziwne pomieszanie. Mamy 11 piosenek o Warszawie z różnych epok. Jest spopularyzowany przez kapele podwórkowe „Bal na Gnojnej" i uchodząca przez lata za symbol estradowego kiczu „Cała Warszawa", która dała tytuł rewii w teatrzyku Morskie Oko w 1930 r. Słowa stworzył fabrykant przebojów Andrzej Włast, który potem już za murami getta napisał wstrząsający tekst „Warszawo ma", wykorzystując znaną melodię Casimira Georges'a Oberfelda (urodził się w Łodzi, przed drugą wojną osiadł we Francji, ale i tak zginął w Auschwitz).