Można było pomyśleć, że to nudyści. W latach 80., kiedy nagłe zainteresowanie nudyzmem przejawiały oficjalne publikatory – by odwrócić uwagę od ważniejszego, mimo wszystko, ruchu społecznego „Solidarność" – nazywano nudystów dowcipnie „nietekstylnymi". Opiewał ich Zbigniew Wodecki w szlagierze „Chałupy Welcome To". Tymczasem bohaterów ryciny podpisano „ADIDAS".

Wytężałem wzrok, ale butów o rzeczonej nazwie, będących kiedyś marzeniem młodzieży piłkarskiej, teraz zaś raperskiej, na nagich stopach dziewczyny i chłopaka nie odkryłem. Byli uosobieniem nagości totalnej. Szybko przyszło mi do głowy skojarzenie z pewną niebezpieczną chorobą, skądinąd przenoszoną drogą płciową, o której Tymon Tymański śpiewał na słynnej płycie „POLOVIRUS" – słowami „komar adidasa sprzedał mi". Był to oczywiście żart z prezesa Unii Polityki Realnej Janusza Korwin-Mikkego, który lansował mało realną tezę, że komary mogą przenosić AIDS. Bo i takie znaczenie miało słowo „adidas".

Rycina nie robiła jednak wrażenia propagandowej – zapobiegającej współżyciu płciowemu. Ona do niego zachęcała. Wskazywała na to, że seks może być nie tylko marzeniem, ale i obsesją, od której trudno się uwolnić. I właśnie tę prawdę wyraża skrót ADIDAS oznaczający: All Day I Dream About Sex (Cały dzień myślę o seksie). Ktoś starszy powie: a więc to takie buty! A takie, proszę starszej osoby.