– Skocz po setkę! – usłyszałem, przechodząc koło akademika przy alei Niepodległości w Warszawie.
Akademik był żeński, rzecz trzymała się realiów: panie mają szybszą absorbcję alkoholu. Poza tym było gorąco, a czas wakacji sprawiał, że budżety mogły być nadszarpnięte nocnymi imprezami.
– Setka przed południem to niemało! – pomyślałem, reprezentując pokolenie, które dobrze wiedziało, o czym jest piosenka „Za dziesięć minut trzynasta! Już za pięć!”, śpiewana przez Shakin’ Dudiego.
– Tylko niech wujek nie snuje mi kombatanckich wspomnień – uprzedził syn przyjaciela, który skończył właśnie 18 lat. – Dobrze wiem, że w waszych czasach, by kupić piwo, trzeba było zgodzić się na dolanie do złocistego płynu miodu lub soku.
– Wcale nie mam ochoty na żadne kombatanckie wspomnienia – syknąłem. – Ale zacznę, jeśli mi nie powiesz, co znaczy setka w waszych slangowych wypowiedziach, których nie można zrozumieć!