„O Matko Boska! Całą rodzinę wytruje!" – zawołała mieszkanka wsi pod Ełkiem na widok okazów w moim koszyku. A myślałem, że mam same prawdziwki.
W Anglii, Belgii, Czechach za zbieranie grzybów grozi mandat, pomijając to, że spożywanie dziko rosnących kapeluszy na nóżkach uważane jest tam za sport ekstremalny zagrażający zdrowiu i życiu.
Ale my grzybobranie kochamy, na grzybach się znamy, we wrześniu buszujemy po lasach w poszukiwaniu organizmów z królestwa należącego do domeny jądrowców (Eukaryota). Oczywiście tego ostatniego grzybiarz z reguły nie wie, podobnie jak niewiele go obchodzi, że wartość odżywcza grzybów jest praktycznie żadna, w 90 proc. składają się one z wody, reszta to nieprzyswajalne chitynowe substancje oraz minimalne ilości białka, tłuszczu i węglowodanów. Ale za to jak smakują!
„Na grzyby – w aromatów pełen las, na grzyby – przed wyjazdem sprawdźmy gaz" ?– radzili Starsi Panowie. Natomiast starsi grzybiarze, którzy mają już za sobą wiele sierpni, wrześni i wciąż żyją, radzą, aby jednak uważać, ponieważ w minionym ćwierćwieczu w naszym kraju ponad 10 tys. osób zatruło się grzybami, w tym ponad 600 – śmiertelnie. „Aromatów pełen las" pełen jest także mleczai wełnianek udających rydze, krowiaków podwiniętych udających olszówki, muchomorów sromotnikowych udających młode kanie. Dlatego podstawową zasadą jest nietykanie grzybów, co do których nie ma się absolutnej pewności. I niech nikogo nie zmyli ślimak żerujący w grzybie. Co wolno ślimakowi, to nie grzybiarzowi.
Poznać pana po cholewach, a grzybiarza po koszyku. Grzyby w plastikowych siatkach i kubełkach, bez dostępu powietrza, zaparzają się, rozwijają się w nich bakterie – rozpoczyna się proces gnilny. Podobnie jak w starych grzybach, dlatego starych grzybów się nie zbiera. A także bardzo młodych, ich małe owocniki jeszcze nie wykształciły w pełni cech gatunkowych i łatwo o pomyłkę.