Reklama

Penderecki dyryguje sobą

Warner ma nowy pomysł, by promować polską muzykę w świecie. Robi to, wykorzystując świetnie znane nazwisko.

Publikacja: 29.06.2016 18:02

Penderecki dyryguje sobą

Foto: Fotorzepa, Sławomir Mielnik

Tytuł serii – „Penderecki conducts Penderecki" – wyjaśnia wszystko. Wprawdzie płyt z nagraniami utworów Pendereckiego ukazało się już wiele, trzy z nich zdobyły nagrody Grammy, ale to nazwisko nieustannie przyciąga. Gdy bowiem kilka lat temu kompozytor nagrał dla firmy DUX komplet swoich symfonii z orkiestrą Sinfonia Iuventus, to spotkały się z dużym zainteresowaniem w świecie. Znacznie większym niż w kraju.

Nowa seria z nazwiskiem Pendereckiego jako kompozytora i dyrygenta to także efekt kontraktu Warnera z Filharmonią Narodową. A płyta, która właśnie trafiła na rynek, jest tym bardziej atrakcyjna, że zawiera fonograficzną premierę jednego z nowszych utworów – „Dies illa". Powstał z okazji setnej rocznicy wybuchu I wojny światowej, po raz pierwszy wykonano go w listopadzie 2014 r. w Brukseli.

„Dies illa" trwa zaledwie pół godziny, ale wpisuje się w ciąg słynnych, wielkich dzieł oratoryjnych Pendereckiego. Tym razem kompozytor wykorzystał fragmenty średniowiecznej liturgii mszy żałobnej i jest to utwór twórcy, który nie szuka już nowych muzycznych dróg. Podąża tą, która dawno wytyczył, sięga do tradycji, ale potrafi wyrazić emocje współczesnego człowieka. Dlatego „Dies illa" słucha się w skupieniu.

Penderecki rzadko decyduje się tu na orkiestrowe tutti, raczej eksponuje brzmienie grup instrumentów. Frapująca jest partia chóru, który na przemian dramatycznie skanduje, wręcz krzyczy, lub śpiewa z archaiczną prostotą, podkreślając surowość tekstu. Trójka solistów (sopran, mezzosopran i bas) wysuwa się na plan pierwszy w finałowej „Lacrimosie".

Swój nowy utwór kompozytor skonfrontował z „Psalmami Dawida" z 1958 r., a więc powstałymi u progu kariery. To zestawienie pokazuje, że Penderecki, choć był wówczas zafascynowany awangardą, nie odrzucał tradycji. Zapewne dlatego dziś „Psalmy" brzmią nadal szlachetnie. Uzupełnieniem albumu są zaś dwa hymny z 1997 r. – do św. Wojciecha (skomponowany z okazji tysiąclecia Gdańska) oraz do św. Daniłła (na 850-lecie Moskwy).

Reklama
Reklama

– Seria „Penderecki conducts Penderecki" – wyjaśnia „Rzeczpospolitej" Wojciech Nowak, dyrektor Filharmonii Narodowej – zawierać będzie kompozycje chóralno-oratoryjne. Nagrany jest już drugi album z utworami na chór a cappella. Przymierzamy się, by na trzeciej płycie znalazło się „Credo".

Kontrakt FN z Warnerem obejmuje też inne przedsięwzięcia. Jeszcze w tym roku powinien ukazać się album z utworami Karola Szymanowskiego (m.in. „Stabat Mater" i III symfonia „Pieśń o nocy") pod dyrekcją Jacka Kaspszyka. Kontynuowana będzie reedycja nagrań archiwalnych. Po nagrodzonej Fryderykiem płycie z zapisem koncertu inaugurującej w 1955 r. działalność Filharmonii w odbudowanym gmachu planowane są przypomnienia legendarnych interpretacji Bohdana Wodiczki i Stanisława Wisłockiego.

Kultura
Sztuka 2025: Jak powstają hity?
Kultura
Kultura 2025. Wietrzenie ministerialnych i dyrektorskich gabinetów
Kultura
Liberum veto w KPO: jedni nie mają nic, inni dostali 1,4 mln zł za 7 wniosków
Kultura
Pierwsza artystka z niepełnosprawnością intelektualną z Nagrodą Turnera
Kultura
Karnawał wielokulturowości, który zapoczątkował odwilż w Polsce i na świecie
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama