Poeta plastiku walczy z brzydotą

Karim Rashid - jest najwyższym, najpopularniejszym i najbardziej wygadanym designerem. Nienawidzi przeszłości. Gdyby mógł, wymyśliłby świat od początku

Publikacja: 04.03.2010 10:29

Courtesy of Karim Rashid Inc

Courtesy of Karim Rashid Inc

Foto: materiały prasowe

Przeciętnie 240 nocy w roku spędza w hotelach. Projektowaniem zajmuje się przede wszystkim w samolotach, bo tylko wtedy może być sam. Jego nowojorskie biuro i mieszkanie to buzujące laboratorium. Karim Rashid ma klientów na pięciu kontynentach, jeździ na odczyty i wykłady, ceremonie i festiwale, takie jak szczecińskie inSPIRACJE. Działa jako jednoosobowa instytucja promującą design.

„Jestem człowiekiem z misją – mówi. – Dobre wzornictwo może ulepszyć świat”. Ma wielkie ego, proporcjonalne do rozmiarów sukcesu. Zaprojektował ponad 2 tysiące przedmiotów i obiektów, które cieszą się powodzeniem w najodleglejszych zakątkach. Sprzedaje swe pomysły w milionach egzemplarzy. W przeciwieństwie do wielu renomowanych designerów nie prowadzi działalności elitarnej. Cieszy go masowa skala – rzeczy, które stworzył, dosłownie wypełniają i zmieniają rzeczywistość.

Ma w sobie coś z superbohatera – wierzy, że jego wyobraźnia uratuje ludzi przed wszechobecną brzydotą i kiepskim wzornictwem, które jego zdaniem zatruwa nam życie. Powtarza, że jego metr dziewięćdziesiąt wzrostu to przekleństwo

– ciągle uderza w coś głową, nie mieści się, o coś obija. Nie znosi ostrych krawędzi, niewygodnych zagłówków, aparatów telefonicznych, których słuchawki nigdy nie pasują idealnie do ucha. Mierzy postęp poziomem komfortu, jaki odczuwamy na co dzień, i jest surowy wobec osiągnięć cywilizacyjnych. To radykał, który uwielbia materializować swoje wizje. Marzyciel, który z determinacją pracoholika stara się pchnąć świat naprzód z posad konformizmu i bylejakości.

[srodtytul]Wszechobecny styl[/srodtytul]

Jest megagwiazdą, jego status we wzornictwie odpowiada pozycji Madonny w świecie popu. Z tą różnicą, że nazwisko Karima Rashida mało kto zna. Mimo to jego prace otaczają nas na co dzień, wiele z nich to projektanckie evergreeny – nie starzeją się jak przebojowe piosenki. Na przykład Garbo – wykonany z tworzywa biurowy kosz na papierowe śmieci – od premiery w 1996 r. trafił do ponad 2 milionów osób. Projektowanymi przez Rashida kartami kredytowymi Citibanku płacą ludzie w wielu krajach. Stworzone przez niego butelki perfum Issey Miyake, zakończone kuleczką, należą do najlepiej rozpoznawanych perfum świata. Podobnie jak opakowania dla Kenzo, Estée Lauder czy Hugo. Siedzimy na jego krzesłach, używamy jego lamp, długopisów, niepowtarzalnych stożkowych odkurzaczy Dirt Devil, nosimy jego ubrania i biżuterię, jeździmy zdobionymi przez niego samochodami, tańczymy w wymyślonych przez niego nocnych klubach, jemy w zrodzonych w jego wyobraźni restauracjach, a nawet klikamy w projektowane przez niego internetowe witryny.

[srodtytul]Żyję tu i teraz[/srodtytul]

Rashid jest rozchwytywany, pracuje dla najważniejszych marek: Yahoo!, Coca-Coli, Hyundaia i Toyoty, Prady, Sony, Swarovsky’ego i Disneya, Deutsche Banku, Armaniego i Yves Saint-Laurenta. Rektor uniwersytetu w Iowa poprosił go o stworzenie studenckiego basenu, władze Neapolu – stacji metra, a naukowcy z Ontario powierzyli mu zagospodarowanie nowego laboratorium. Wielu sprzedawców ubrań potrzebuje pomocy Rashida w prezentowaniu kolekcji, nawet moskiewskie sklepy z zabawkami nie mogą się bez niego obejść. Nic dziwnego, że swoje credo spisał w książce zatytułowanej „Chcę zmienić świat”.

Światem Rashida rządzi „zmysłowy minimalizm” – jego projekty są proste, pozbawione kantów, mają organiczne kształty i wyraziste barwy. Ich zadaniem jest upiększyć życie i sprawić, że kontakt z przedmiotami czy przestrzenią będzie dla ludzi miłym doznaniem. Najważniejsza jest funkcjonalność, forma podporządkowuje się użyteczności. Zgodnie z regułą Rashida każdy nowy przedmiot powinien zastępować trzy stare. Stąd dziecięce krzesło, które jest jednocześnie pudłem na zabawki; stolik, który zmienia się w podnóżek lub leżankę; opakowanie perfum służące także jako podręczna kosmetyczka.

Rashid jest nazywany poetą plastiku, bo korzysta przede wszystkim z tworzyw sztucznych i pianek – to wyraża jego stosunek do rzeczywistości. Mówi: „Z niecierpliwością czekam na dzień, w którym będziemy się składać w 50 procentach ze sztucznych komponentów”, i nie jest to artystowska prowokacja. Rashid nie cierpi wszystkiego, co klasyczne, tradycyjne i związane z minionym czasem. „Ludzie zbyt mocno żyją przeszłością, odnoszą się do dawnych stylów i rytualnych zachowań. Mnie obchodzi wyłącznie współczesne życie. Noszę ubrania z mikrofibry, mój strój wiąże się z teraźniejszością. Nie interesuje mnie zachowywanie elementów klasycznych – stylizacja jest tylko kopiowaniem historii. To sztuczny koncept, kogo próbujemy w ten sposób nabrać? Po co odtwarzać francuskie bistro w Nowym Jorku? W restauracji chcę być otoczony przedmiotami i smakami, których nie mogę znaleźć nigdzie indziej”.

[srodtytul]Róż zamiast czerni[/srodtytul]

Od wnętrz, mebli i ubrań Rashid przeszedł do architektury. Tworzy charakterystyczne hotele, choćby Semiramis w Atenach. Zaprojektował nie tylko bryłę i jej otoczenie, także detale w środku

– z tapetami i serwetkami włącznie. Wszystko jest obłe, funkcjonalne, utrzymane w wyrazistych i jasnych barwach. Rashid to kolorystyczny maniak – nie znosi czerni. Od 2000 r., gdy na znak nowego tysiąclecia pozbył się m.in. kolekcji starych płyt, książek i wszystkich czarnych ubrań, nosi wyłącznie biel i róż.

Ma 30 par białych dżinsów. Uwielbia barwy mieszczące się na kolorystycznej palecie między pomarańczą a różem, uważa je za wysokoenergetyczne i sprawiające radość. W hotelach stawia na utopijną wręcz automatyzację i wygodę – instalacja świetlna reaguje na ludzki głos. „Jestem hiperwrażliwy. Wiem, w jaki sposób ludzie używają i doświadczają przestrzeni, stąd fenomenalny sukces moich pomysłów”. Rashid uważa, że design ma dwa ważne zadania: po pierwsze połączyć ludzi z teraźniejszością, by – w sferze estetycznej i praktycznej – żyli w wymiarze współczesnym. Po drugie zapewnić nam nowe i unikatowe wrażenia, których w epoce postępującej globalizacji i standaryzacji rozpaczliwie poszukujemy. Jego zdaniem projektanci powinni ulepszać wszystko: walizki, kosze na śmieci i publiczne toalety. Bo piękno potrzebne jest zawsze i wszędzie.

Przeciętnie 240 nocy w roku spędza w hotelach. Projektowaniem zajmuje się przede wszystkim w samolotach, bo tylko wtedy może być sam. Jego nowojorskie biuro i mieszkanie to buzujące laboratorium. Karim Rashid ma klientów na pięciu kontynentach, jeździ na odczyty i wykłady, ceremonie i festiwale, takie jak szczecińskie inSPIRACJE. Działa jako jednoosobowa instytucja promującą design.

„Jestem człowiekiem z misją – mówi. – Dobre wzornictwo może ulepszyć świat”. Ma wielkie ego, proporcjonalne do rozmiarów sukcesu. Zaprojektował ponad 2 tysiące przedmiotów i obiektów, które cieszą się powodzeniem w najodleglejszych zakątkach. Sprzedaje swe pomysły w milionach egzemplarzy. W przeciwieństwie do wielu renomowanych designerów nie prowadzi działalności elitarnej. Cieszy go masowa skala – rzeczy, które stworzył, dosłownie wypełniają i zmieniają rzeczywistość.

Pozostało 86% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"