Pierwsi w Europie uprawę ziemniaka na szerszą skalę wprowadzili Anglicy. Zawdzięczają to trzem brytyjskim korsarzom (piratom w oficjalnej służbie korony angielskiej). Sir Francis Drake‚ John Hawkins i Walter Raeligh‚ wysłani w podróż dookoła świata, przywieźli ich sadzonki do ojczyzny. Dla nękanej głodem Irlandii kartofle stały się zbawieniem, ale na krótko. W XIX wieku zaraza ziemniaczana zniszczyła całe plony. Nie mając nic innego, Irlandczycy jedli zgniłe warzywa‚ co powodowało śmiertelne zatrucia (umarło prawie 1‚5 miliona mieszkańców wyspy). We Francji chłopów przekonano do „ziemnych jabłek” fortelem. Obsadzone ziemniakami królewskie pola otaczano na czas zbiorów kordonem żołnierzy. „Zakazane” cenne sadzonki padały łupem okolicznych mieszkańców, kiedy tylko wojsko zostawiało je na noc niestrzeżone. Rośliny wykopywano i przenoszono na chłopskie zagony. I o to królowi chodziło.
Do Polski trafiły za sprawą króla Jana III Sobieskiego‚ który przywiózł je swej ukochanej Marysieńce z ogrodów cesarskich w Wiedniu. Ale do upraw weszły dopiero za czasów Augusta III dzięki osadnikom z Saksonii‚ którzy sadzili je na swoich polach. Jedli je codziennie i żyli w dobrym zdrowiu‚ co przekonało nas do ziemnych bulw. Kiedy pod koniec XVIII w. zaczęto wyrabiać z ziemniaków skrobię i alkohol, powierzchnia upraw w Polsce szybko i stale się powiększała. W drugiej połowie XX w. zostaliśmy ziemniaczaną potęgą. Byliśmy na trzecim miejscu na świecie pod względem areału pod nie przeznaczonego. W rekordowym roku 1968 było to 2 miliony 763 tys. ha. Dzisiaj uprawy zmniejszają się, ale nadal jesteśmy na pierwszym miejscu w Europie. Jednak plony z hektara mamy jedne z najmniejszych (jedynie kraje nadbałtyckie i Portugalia osiągają niższe wyniki). Przyczyną są złe metody uprawy (np. stosujemy mało środków ochrony roślin). Niewielka ilość nawozów mineralnych może nas konsumentów cieszyć‚ bo warzywo jest zdrowsze‚ ale małe plony wpływają na wzrost ceny. Z eksportera staliśmy się importerem ziemniaków.
Wydawałoby się‚ że tradycja zobowiązuje. W krajowym rejestrze wpisane są 82 odmiany jadalnych sadzeniaków. Konia z rzędem temu‚ kto pokaże, gdzie je można kupić.
Na straganach od lat królują te same‚ najczęściej irga i irys. Nowe odmiany pochodzą na ogół z importu i nie zawsze odpowiadają naszym smakom. Można tylko pomarzyć o sklepach‚ w których w skrzynkach leżeć będą ziemniaki na sałatkę‚ na purée czy do pieczenia.
Nadal jemy dużo kartofli i wielu z nas je lubi. Dają na długo uczucie sytości i wbrew pozorom doskonale nadają się do diet odchudzających. Dzięki zawartości minerałów i witamin nie powodują zubożenia organizmu w składniki odżywcze. Są warzywem‚ któremu należy się szacunek. Wielu uważa, że to największy skarb, jaki konkwistadorzy europejscy przywieźli zza oceanu. By przypomnieć światu‚ że te niepozorne szare bulwy uratowały od śmierci głodowej miliony ludzi‚ rok 2008 został ogłoszony Międzynarodowym Rokiem Ziemniaka. Popatrzy więc na niego przychylnym wzrokiem.
Lekkostrawne‚ wbrew powszechnej opinii także niskokaloryczne – 100 g ziemniaków zawiera 84 kal. To polewanie tłuszczem i smażenie zwiększa ich kaloryczność. A w środku istna tablica Mendelejewa. Zawierają m.in.: w dużej ilości potas i witaminę C‚ sód‚ magnez‚ wapń‚ mangan‚ miedź‚ cynk‚ fosfor‚ fluor‚ jod‚ karotenoidy‚ witaminy: K‚ B1‚ B2‚ B6‚ D‚ bitynę‚ fruktozę‚ sacharozę‚ skrobię‚ kwas nikotynowy‚ błonnik. Nie mają cholesterolu‚ są zasadotwórcze.