Wojciech Dubielski, dyrektor zarządzający Agencji Ochrony Skorpion, wraz z żoną Izabelą dał wolną rękę młodej projektantce i absolwentce Wydziału Architektury Politechniki Warszawskiej Małgorzacie Ewie Czerczak, właścicielce firmy Mec Interiors. Małgorzata stworzyła wnętrze, jak je nazywa, „eksperymentalne”. 160 mkw. jednopiętrowego domu to połączenie rozwiązań, zdawałoby się, niekompatybilnych. Każde z pięciu pomieszczeń jest inne, trzy łazienki różnią się od siebie kolorystyką i wyposażeniem, a wraz z wejściem na piętro wchodzi się w inne światy. – Jednak do każdego miniświata przechodzi się łagodnie dzięki temu, co nazywam łącznikami. Sprawiają one, że to, co teoretycznie się wyklucza, współgra. Na tym właśnie polega moje eksperymentowanie – opowiada projektantka. Oczywiście każdy eksperyment konsultowany był z gospodarzami.
Pierwszym, natychmiast przyjętym, był ten w przedsionku: fontanna z odbijającym się w lustrze maszkaronem łączy klimat ogrodu z wnętrzem domu. Dyskretne punkty oświetleniowe zwracają uwagę na ułożone trochę spontanicznie, jak przyznaje projektantka, ciepłe bułgarskie łupki, które łagodzą szarość podłogi wyłożonej brązowym gresem pokrytym metaliczną powłoką.
Łupki pojawiają się też w salonie, na ścianie przy kominku. Salon połączony jest z jadalnią i kuchnią wedle zasady, że cały dół jest przestrzenią otwartą i gościnną. Przestronna kuchnia z założenia jest ascetyczna, z prostymi formami czarno-białych mebli i sprzętem AGD. Kilka metrów dalej, pomiędzy kuchnią a salonem, stół jadalny – duży, masywny, otoczony krzesłami o białych siedziskach i wysokich czarnych, falistych oparciach. Za stołem roślinny malunek na wypuście, czyli podświetlonej gipsowo-kartonowej ściance, łagodzi surowość mebli. Na podłodze parkiet przemysłowy z płytek w tonacji miodowo-brązowej z drzewa tekowego występującego wyłącznie w monsunowych lasach południowej Azji. Ale już schody prowadzące na pierwsze piętro są z tradycyjnego jesionu.
Na piętrze jedyną otwartą przestrzenią jest tak zwany mały hol: miejsce wypoczynku i lektury. Stoi tu jedynie kanapa. Białokremowa tapeta o barokowych motywach w świetle wiszącego tu klasycznego kryształowego żyrandola wydaje się perłowa. – To kolejny łącznik, wstęp do świata spokoju i intymności – opowiada projektantka. Za solidnymi orzechowymi drzwiami, obok dość standardowego pokoju 18-letniego Błażeja, mieszka 12-letnia Kaja – artystka gustująca w kolorach. Ściany w oceanicznym, jasnym błękicie oprócz biblioteczki i zabawek kryją obrazy olejne namalowane przez dziewczynkę: martwa natura i pejzaże. Wielkie łóżko, a właściwie przeogromne jak na dziecko łoże, Kaja uwielbia bardziej nawet niż balkon czy wiszący biały rattanowy fotel. Rodzeństwo ma wspólną łazienkę, stąd i wnętrze zaprojektowane jest z myślą o każdym z nich. Żywy pomarańcz kafelków skomponowany z grafitowym, męskim – według projektantki – kolorem plus metaliczne elementy i płytki dekoracyjne: ani zbyt słodko, ani zbyt dziecinnie.
Natomiast sypialnia rodziców to jedyne miejsce, gdzie drzwi są szklane. Małgorzata przekonała gospodarzy, że bez nich łazienka za sypialnią stanie się odizolowaną małą klitką. – Taka szklana kurtyna daje uczucie lekkości. Choć nie prześwituje, daje światło – tłumaczy. W niewielkiej sypialni łóżko zajmuje trzy czwarte miejsca, więc i tu trzeba było zastosować zabieg optycznie powiększający przestrzeń. To dlatego tapeta w różu indyjskim o roślinnych motywach nie pokrywa całej ściany. Namalowane na kolor biały przechodzący w brudny róż marginesy nad i pod tapetą, mają według zamysłu projektantki sprawić, by ściana „złapała oddech”. Tapeta wchodzi w zakręt, gdzie stoi szafa: tam też są na górze i na dole marginesy. Szklana szafa komponuje się z morskim, biało-zielonkawym odcieniem drzwi sypialnianej łazienki.