Kalosze na jesienną posuchę

Mamy podwójną rocznicę: 155-lecie kalosza i 100-lecie trampka. Na pozór chodzi o inne rodzaje obuwia. Łączy je jednak ten sam wynalazek: guma

Aktualizacja: 02.10.2008 02:28 Publikacja: 02.10.2008 02:16

Jesień 2008, aktorka Liv Tyler w kaloszach, mimo że deszcz nie pada

Jesień 2008, aktorka Liv Tyler w kaloszach, mimo że deszcz nie pada

Foto: Reporter

Gumiaki lub ich imitacje to hit jesieni. Oczywiście, podyktowany meteorologią. Ale to również perwersja mody. Niekiedy za naprawdę spore pieniądze, uzasadnione logiem znanych firm. Oraz doskonałą nowoczesną technologią.

Jednak nawet gumowce najnowszej generacji w najbardziej wyszukanym fasonie przydają ruchom nieco niedźwiedziej gracji. Ale tak właśnie ma być. Im większy kontrast pomiędzy sylwetką a buciorami, tym lepiej.

[srodtytul]Doniczka lub torebka[/srodtytul]

Sygnały trendu dotarły do mnie niedawno, podczas biennale architektury w Wenecji. Kiedy lało jak z pompy, uznałam ludzi obutych w wellingtonki (potem wyjaśnię, w czym rzecz) za przystosowanych. Ale gdy się wypogodziło i przygrzało, a eleganckie dziewczyny nadal paradowały w tym samym na nogach, zainteresowałam się zjawiskiem.

Okazało się, że rubber boots mają fanów i strony internetowe (u nas [link=http://kalosze.blox.pl]kalosze.blox.pl[/link]). W sieci jest też wielki wybór gumowego towaru. Ceny od kilkunastu dolarów do 120 (to za markowe, sygnowane przez Michaela Korsa).Kalosze mogą służyć na rozmaite sposoby – np. jako torebka (wówczas z dorobionymi rączkami), doniczka na kwiaty, pojemnik na szpargały.

[srodtytul]Wycięte jak baletki[/srodtytul]

A jakie różne kształty potrafią przybierać! Jest wariant zimowy, toporny, na ocieplaczu, są zgrabne imitacje kowbojek ze szpiczastym noskiem, na obcasie i z charakterystycznym ornamentem, są też wariacje w stylu retro. Bywają na suwak, z uchwytami ułatwiającymi wciąganie, sznurowane, ze sprzączkami, z gumy grubej i matowej lub delikatnej jak lateksowa rękawiczka. Wycięte jak baletki, krótkie za kostkę, z cholewami do kolan. Łączone z materiałem (kłaniają się nasze gumofilce), z przezroczystym plastikiem, z futerkiem. W klasycznej czerni lub zgniłej zieleni albo w bajecznych kolorach, z najwymyślniejszymi deseniami, od słodkich łączek i kropek po smoki. Ba, widziałam nawet z kalkomanią w postaci portretu właściciela. Na gładką gumę można nanieść każdy wzór i obrazek, więc hulaj, fantazjo!

Moja ulubiona wersja to gumiaki połączone ze sneakersami, czyli obuwiem quasi-sportowym, od dawna przeniesionym do cywila. Z fasonu przypominają bokserki – sznurowane, za kostkę, na grubej płaskiej podeszwie. Różnią się tylko materiałem: skórę (bądź płótno) zastępuje guma. Rzec można: powrót do wspólnych korzeni.

[wyimek]Gumowce najnowszej generacji przydają ruchom nieco niedźwiedziej gracji. Ale o to właśnie chodzi [/wyimek]

[srodtytul]Gumowa przeszłość[/srodtytul]

Historia zaczyna się w XIX wieku. W 1839 roku Charles Goodyear, amerykański przedsiębiorca, opracował technologię produkcji gumy. Kilka lat później odkrył metodę wulkanizacji kauczuku, opatentowaną w 1844 roku.

Patent odkupił od niego niejaki Hiram Hutchinson, który wyjechał ze zdobyczą do Francji. Tam też założył w 1853 roku manufakturę U Orła (A l’Aigle), produkującą gumowe boty. Cztery lata później Orzeł produkował już 14 tysięcy par dziennie. Wszystko ręcznie. 20 lat temu firma otworzyła pierwszy butik przy paryskim Bulwarze Saint-Germain. A dekadę później ptak ruszył na podbój Pekinu.

Ameryka nie pozostała w tyle. Zainicjowane 110 lat temu (też okrągła rocznica) przedsiębiorstwo Goodyear Tire & Rubber Company działa do dziś. Powstało dla upamiętnienia gumowego wynalazcy, a poza oponami i obuwiem specjalizowało się w… zeppelinach.

Miało też konkurenta w Massachusetts. W 1908 roku przedsiębiorstwo na kauczukowej podeszwie otworzył bowiem Markiz M. Converse. Produkowane tam obuwie z grubego płótna na elastycznych spodach rozpropagowali koszykarze.

Karierę w świecie sportu w latach I wojny święciły z kolei sneakersy, wówczas zwane Keds. W tej materii ogromne zasługi mają Niemcy, a konkretnie bracia Dassler. Przebieg najbardziej spektakularnej wojny na buty przedstawia książka „Sneaker wars” brytyjskiej dziennikarki Barbary Smit. To wojna między Adolfem „Adi” Dasslerem i jego bratem Rudolfem. Najpierw obaj wspólnymi siłami budowali imperium Adidasa, potem zaś Rudolf założył Pumę. W latach 70. obydwu pokonał Nike.

[srodtytul]Chlupot do rytmu[/srodtytul]

Wracając do Europy i bliższej nam geograficznie pary kaloszy – modę na nie wprowadził na początku XIX stulecia książę Wellington (stąd nazwa wellies, w spolszczonej wersji wellingtonki). Zmodyfikował tradycyjne buciory z cholewami noszone przez mieszkańców Hesji. Książę, arbiter elegancji, natychmiast znalazł naśladowców wśród londyńskich dandysów. Początkowo wysokie boty wykonywano z cielęcej skóry; z czasem powtórzono ten sam model w gumie.

W tym kształcie istnieją do dziś. O ich popularności i zasługach świadczą liczne piosenki, jak oda do kalosza („The Welly Boot Song”) czy „Kelly’s Wellies”. Natomiast w Afryce Południowej gumowce uhonorowano muzyką i tańcem. Gumboots Dance wykonują mężczyźni przy akompaniamencie charakterystycznego chlupotu kaloszy.

Tym, którzy (które) absolutnie nie potrafią przekonać się do tego obuwia, bo kojarzy się z PGR i ogólnie socjalistyczną mizerią, polecam ich szykowną imitację. Kozaki z lakierowanej skóry na gumowej podeszwie. Są wprawdzie dużo droższe, ale rzeczy cool odpowiednio kosztują. Widziałam takie w Ecco – krótsze za około 600 zł, wysokie do kolan – stówę drożej. To co, może jednak gumowce?

Gumiaki lub ich imitacje to hit jesieni. Oczywiście, podyktowany meteorologią. Ale to również perwersja mody. Niekiedy za naprawdę spore pieniądze, uzasadnione logiem znanych firm. Oraz doskonałą nowoczesną technologią.

Jednak nawet gumowce najnowszej generacji w najbardziej wyszukanym fasonie przydają ruchom nieco niedźwiedziej gracji. Ale tak właśnie ma być. Im większy kontrast pomiędzy sylwetką a buciorami, tym lepiej.

Pozostało 93% artykułu
Kultura
Przemo Łukasik i Łukasz Zagała odebrali w Warszawie Nagrodę Honorowa SARP 2024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Muzeum otwarte - muzeum zamknięte, czyli trudne życie MSN
Kultura
Program kulturalny polskiej prezydencji w Radzie UE 2025
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali