[b]Rz: Zażywamy coraz więcej leków. Pobiliśmy rekord i jesteśmy na drugim (po Francuzach) miejscu w Europie. Uwielbiamy specyfiki przeciwbólowe i antybiotyki.[/b]
[b]Dr Sławomir Murawiec:[/b] Jako psychiatra mam wrażenie, że Polacy wcale nie mają zbiorowego bólu głowy, tylko potrzebę bycia zaopiekowanymi. W tabletce „z krzyżykiem” szukają zaspokojenia swojego głodu emocjonalnego. Nie radzą sobie z życiem, a lek ma załatwić inne problemy, np. brak zrozumienia w związku. Polacy wolą pigułkę niż przemyślenie, co tak ich trapi.
[b]Ale okazuje się, że z tymi lekami też nie jest tak prosto. Mało rozpoznana dziedzina: psychologia leków, twierdzi, że równie ważna, jak skład chemiczny pigułki, jest więź między lekarzem a pacjentem.[/b]
Michael Balint, węgierski psychoanalityk, stwierdził, że lekarz oprócz recepty powinien „przepisywać” pacjentowi samego siebie. Nie wystarczy dać pigułkę.
[b]Lek nie zadziała, jeżeli poda go lekarz, którego nie polubiliśmy od pierwszego wejrzenia?[/b]