Jedzenie słodyczy powinno być jednak dla nas radością – nie próbą zastąpienia posiłku tabliczką czekolady, nie konsekwencją ulegania zachętom babci, mamy, teściowej, nie sposobem na walkę ze stresem i wilczym głodem, który „Słownik języka polskiego” definiuje jako objaw „niedocukrzenia krwi i niektórych chorób układu nerwowego”.
Jeśli będziemy o tym pamiętać i jeść tylko to, co naprawdę lubimy, to bardzo prawdopodobne jest, że zimą, po dniach spędzonych przy świątecznym stole czy kilku wieczorach przesiedzianych w złym nastroju na kanapie nie przybierzemy gwałtownie na wadze. – Porozpieszczajmy się trochę. Jedzmy tylko ulubiony gatunek czekolady czy ukochane ciasto, które piecze babcia. Nie zjadamy tego, co jeszcze zostało w domu, albo ciasteczek czy cukierków, których tak naprawdę nie lubimy, ale które zapomniane leżą na biurku koleżanki i są pod ręką – radzi Alicja Kalińska, doradca żywieniowy, dyrektor centrów dietetycznych SetPoint. – Często nawet nie zdajemy sobie sprawy, ile kalorii pochłaniamy, jedząc odruchowo.
Wielu z nas po czekoladę, cukierki, batonik sięga zazwyczaj, gdy poczuje głód, zmęczenie, niektórzy wtedy mówią, że brakuje im cukru. – To błąd. Cukier ze słodyczy przyswajamy wprawdzie bardzo szybko, ale energia, którą daje, starcza na krótko, a w dodatku słodyczami pobudzamy apetyt na kolejne kaloryczne przysmaki – tłumaczy Alicja Kalińska. – Zamiast tego nauczmy się powoli i sukcesywnie podnosić poziom cukru w organizmie. Tak dzieje się np. podczas obiadu, który wielu z nas lubi zakończyć słodkim akcentem-deserem, podwieczorkiem.
Doradca żywieniowy ostrzega też: nie jedzmy nigdy batoników, czekolady, ciasta zamiast posiłku. To stwierdzenie wydaje się oczywiste, a mimo to każdego dnia setki zapracowanych osób właśnie tak robią: są przekonane, że do normalnego funkcjonowania wystarczą setki kalorii, nieważne, w jakim pożywieniu zawartych. – Paradoksalnie ci, którzy zaniedbują posiłki i żyją słodyczami, regularnie, nawet nie zdając sobie z tego sprawy, głodzą się i w konsekwencji zaczynają tyć. Organizm działa w trybie awaryjnym, chciwie więc magazynuje każdy zastrzyk energii. A cukry proste z czekolady czy cukierków zmagazynować najłatwiej – tłumaczy.
[srodtytul]Orzechy na ratunek[/srodtytul]