Po kilku latach nieobecności na scenę znów wkracza mężczyzna uosabiający gorączkę lat 60. „Wkracza” to źle powiedziane – od razu wyważa drzwi i okrzykiem „Żyję!” rozpoczyna „I’m Alive” – fantastyczny manifest dojrzałego faceta. Głośne trąby i surowa perkusja wtórują wibrującemu mocno głosowi. Jones woła: „Wszystko dziś widzę wyraźnie: siedzę tu, śpiewam, robię swoje. Żyję! Mogę oddychać, czuć, widzieć, dotykać. Żyję! Jestem mężczyzną!”.
W świecie, który ceni młodość i nowości, a wszystko inne spycha na margines, Jones nie tylko odzyskuje należne miejsce, ale także triumfuje. Jakby nagle zdał sobie sprawę ze swoich atutów: doświadczenia, elegancji, wdzięku. Zaniepokojony zmianą miłosnych standardów w „If He Should Ever Leave You” przypomina paniom, jak sprawy wyglądać powinny: „Gdy nagle się uśmiechasz, świat znika. A on ma trzymać się blisko ciebie. Byłby głupcem, gdyby cię zostawił”. W tle tych przestróg słychać bogate aranżacje sprzed pół wieku – jest potężna sekcja smyczkowa i chórki dodające piosence elegancji.
Bo żeby zdobyć kobietę, trzeba mieć klasę, styl i poczucie rytmu. W „In Style and Rhythm”, lekkiej bossa novie, król seksapilu udziela rad. Śmieszą go faceci, którzy działają w pośpiechu i szastają forsą. Najważniejsze, przekonuje, to w tańcu nie gadać i śledzić wzrokiem biodra partnerki. Sukces gwarantowany.
Poczucie humoru najlepiej świadczy o tym, w jak dobrej jest formie. „Sugar Daddy” to autoportret podstarzałego uwodziciela: „Mam męską intuicję i seksualne ambicje. Reprezentuję ostatnią wielką tradycję, pozwólcie więc, że wyjaśnię mą pozycję. (...) Niesie mnie ambicja, lecz kończy się amunicja. Śpiewałem tę piosenkę, gdy nie było cię na świecie. Ale, rozumiecie, show musi trwać!”.
Żywotność i gorącą krew pokazuje też w porywającej „Give a Little Love” i „Feels Like Music”, która jest tanecznym koktajlem zrobionym z funku, twista i rock’n’rolla. Tak modnej, nowocześnie miksowanej i produkowanej muzyki mogą mu zazdrościć wykonawcy, którzy dopiero przekroczyli próg pełnoletności. Jonesa metryka na pewno nie dyskwalifikuje. Dopiero gdy już zdajemy sobie z tego sprawę, pokazuje najwspanialsze: minimalistyczne ballady, które dorównują produkcjom Prince’a i Kany’ego Westa. W „Seen That Face” śpiewa o miłości ojcowskiej.