Zaczęło się od książki Erwina Ingolda „Petits Exercices de méditations” (Małe ćwiczenia z medytacji), w której autor zamiast wyciszenia zmysłów proponował właśnie ich wytężenie.
I tak wymyślono medytację pięciu zmysłów, która posiłkując się drobnymi codziennymi gadżetami, pozwala na osiągnięcie równowagi umysłu i ciała. W zamierzeniu ma ona stać się antidotum na świat obrazkowy, w którym żyjemy. Każdy z pięciu elementów tej „terapii” należy praktykować codziennie przez tydzień lub dwa, o tej samej porze, przez pół godziny. [srodtytul]Instrukcja: Wzrok – kwiat[/srodtytul]
Podczas powrotu z pracy należy pamiętać, żeby kupić tulipana od pani pod sklepem. Potem patrzeć na kwiat stojący w odległości 16 cm, zamknąć oczy i przywołać jego obraz w wyobraźni, a następnie obserwować jego detale. Na koniec – radzi pomysłodawca tej metody – spróbuj „pójść na spacer po jego płatkach i eksploduj w jego wnętrzu“.
[srodtytul]Słuch – śpiew ptaków[/srodtytul]
Wybrać muzykę (głosy) ptaków, ewentualnie symfonię Mozarta. „Wejdź do środka muzyki, skoncentruj się na jej rytmie i swoim oddechu, płyń w niej jak po wzburzonym oceanie“.