Uczta na bazarze

Najlepsze sushi jest na targu rybnym w Tokio, a pieczony kurczak na barcelońskim Mercat de Boqueria. A pyzy? Oczywiście na bazarze Różyckiego w Warszawie.

Publikacja: 04.04.2009 02:06

Danuta Walewska

Danuta Walewska

Foto: Rzeczpospolita

Niemal każde miasto na świecie ma swój bazar żywnościowy z kącikiem restauracyjnym. Tam je się najlepiej. Warunki spartańskie, czasem nie ma gdzie usiąść, kelnerzy mało eleganccy, najczęściej ich zresztą nie ma. Zdarza się, że aromaty kuchni mieszają się z świdrującym zapachem stoiska rybnego. To gwarancja, że to, co jemy, jest bardzo świeże.

Na Mercado Municipal w finansowej stolicy Brazylii Sao Paulo grzechem jest nie zjeść pastel de bacalao – zapiekanego w cieście, solonego i lekko zjełczałego (wiem, narażam się smakoszom) dorsza. Zgrzeszyłam, wybierając kanapkę z mortadelą, której rozmiary powalą najroślejszego chłopa. Mięsna wkładka to najmarniej pół kilograma. Dla smaku dodano do niej roztopiony ser. Do pokonania, jeśli przyjaciele pomogą.

Głupotą jest natomiast zjedzenie czegokolwiek na rozdeptanej przez turystów barcelońskiej Rambli. Ryzyko, że kiedy będziemy jeść drogiego, wysuszonego kotleta, zniknie nasz portfel, jest ogromne. W centrum Barcelony je się najlepiej na Mercat de Boqueria. Ale tylko do drugiej po południu. Potem świeży towar się kończy.

Pyzy na warszawskich bazarach Różyckiego i przy Hali Mirowskiej jakimś cudem mają ten sam smak co lata temu. Roznoszą je jeśli nie ci sami, to tacy sami kucharze, których nie zniszczyła komuna ani wysiłki kolejnych władz Warszawy uparcie walczących z tradycją. Pyzy są gorące, sprężyste, ciemnoszare, polane niezdrową, pyszną zrumienioną słoninką. Żywią się tam z przyjemnością eleganccy panowie i panie z pobliskich biurowców. Pyzy przebija chyba tylko kurczak po warszawsku z nadzieniem z wątróbki z bazaru na Polnej.

To wszystko trzeba jeść tam, na miejscu. Odgrzane i położone na domowym talerzu traci swój smak, bo brakuje tej specjalnej atmosfery.

Nie do pomyślenia jest katering z bazaru żywnościowego Wangfuijing w Pekinie, gdzie główną atrakcją są prażone cykady, smażone w głębokim oleju skorpiony (temperatura unieszkodliwia jad), koniki morskie we własnym sosie, grillowana skóra węża i wędzone larwy jedwabnika. Ale jedzą to tylko cudzoziemcy, tę atrakcję wymyślili dla nich organizatorzy wycieczek. Miejscowi mają z tego darmowy spektakl. Namiastką pekińskiego bazaru jest budapeszteński bazar Czterech Tygrysów. To jedyne miejsce, gdzie miskę klusek o wdzięcznej nazwie nem csipos można kupić nawet o pierwszej w nocy. Jeśli mamy ochotę na inne danie, trzeba pokazywać palcem na chybił trafił. Mieszanka węgiersko-chińska, w której starają się komunikować kucharze, dla Polaka jest nie do opanowania. Bazar Czterech Tygrysów stworzyli imigranci z północy Chin, którzy są zwolennikami tradycyjnej, gotowanej, może trochę mdłej kuchni. Węgierskie skorpiony i zaskrońce mogą więc spać spokojnie. Koników morskich w Balatonie jeszcze nie ma. Ich przywiezienie znad Adriatyku odpada, bo wszystko musi być superświeże.

Dlatego taki świeży towar ze stoisk czasami po prostu ucieka.

Niemal każde miasto na świecie ma swój bazar żywnościowy z kącikiem restauracyjnym. Tam je się najlepiej. Warunki spartańskie, czasem nie ma gdzie usiąść, kelnerzy mało eleganccy, najczęściej ich zresztą nie ma. Zdarza się, że aromaty kuchni mieszają się z świdrującym zapachem stoiska rybnego. To gwarancja, że to, co jemy, jest bardzo świeże.

Na Mercado Municipal w finansowej stolicy Brazylii Sao Paulo grzechem jest nie zjeść pastel de bacalao – zapiekanego w cieście, solonego i lekko zjełczałego (wiem, narażam się smakoszom) dorsza. Zgrzeszyłam, wybierając kanapkę z mortadelą, której rozmiary powalą najroślejszego chłopa. Mięsna wkładka to najmarniej pół kilograma. Dla smaku dodano do niej roztopiony ser. Do pokonania, jeśli przyjaciele pomogą.

Kultura
NIK w MSN. Czy kontrola wpłynie na kampanię prezydencką Rafała Trzaskowskiego?
Kultura
Biblię Gutenberga można wystawiać tylko przez 60 dni w roku
Kultura
Krystian Zimerman wygrał w sądzie pieniądze za dawne tournée
Kultura
Podcast „Rzecz o książkach”: Przyszłość jest dziś – twórczość Janusza A. Zajdla
Kultura
Aldona Machnowska-Góra: Piotr Gliński opóźnił budowę hali widowiskowej w stolicy