[b]Czy fakt, że jesteś synem Włodka Pawlika – wybitnego pianisty jazzowego – pomaga ci w karierze jazzmana grającego na tym samym instrumencie?[/b]
[b]Łukasz Pawlik:[/b] Z jednej strony mam duży podziw dla dokonań ojca, z drugiej zaś staram się wyjść z jego cienia i pokazać, że mam coś własnego do powiedzenia.
[b]Z wykształcenia – po szkołach w Duesseldorfie i Michigan – jesteś muzykiem klasycznym, występujesz w zespołach kameralnych jako wiolonczelista. Co znalazłeś w jazzie, że zająłeś się także tą muzyką?[/b]
Jazz towarzyszył mi od dziecka. Myślę, że tę muzykę mam we krwi, ponieważ od najmłodszych lat bardzo mnie do niej ciągnęło. Pamiętam okres dziecięcej fascynacji perkusją i lekcje u Kazimierza Jonkisza. O wyborze wiolonczeli zadecydowali rodzice, ale nie mam im tego za złe. Do dziś jestem aktywnym wiolonczelistą, a moje klasyczne wykształcenie na pewno słychać także w jazzie. Wybór fortepianu był konsekwencją fascynacji pianistyką jazzową i możliwością doskonalenia się także pod okiem ojca.
[b]Twój flagowy zespół Kattorna podpowiada fascynację twórczością Krzysztofa Komedy...[/b]