Guadalupe Acedo z wiadrami i odkurzaczem mozolnie pnie się po schodkach krętych i wąskich, jak z epoki wiktoriańskiej. Te jednak są z betonu, a dom, w którym pani Acedo sprząta, zaliczany jest do klasyków współczesnej architektury, dzieł przełomowych, do których pielgrzymują wycieczki. Stoi pod Bordeaux, jego autorem jest Rem Koolhaas, który dla niepełnosprawnego właściciela stworzył tu ruchomy pokój.
Jak sprząta się arcydzieła, pytają Ila Beka i Louise Lemoine, twórcy filmu o gosposi Guadalupe Acedo. „Koolhaas HouseLife”(2008 r.) to część ich większej serii „Living Architectures” (Żyjąca Architektura), w której pokazują, jak wygląda życie w słynnych budynkach. Rzeczowe informacje przedstawiają w formie burleski. Efekt jest piorunujący.
Guadalupe Acedo z nieodłączną rurą od odkurzacza, stojącą na środku ruchomej podłogi, która powoli, w rytm Akceleracji Straussa, zaczyna się wznosić – to widok niezapomniany.
Obserwujemy, jak cierpliwie usuwa książki i inne drobne przedmioty, które – jeśli utkną między ruchomą podłogą a nieruchomą ścianą biblioteki – mogą zatrzymać ruch i uwięzić gosposię między piętrami. Kamera drobiazgowo dokumentuje niepraktyczne detale arcydzieła, ale podchodzi do nich wyrozumiale, jak do wad przyjaciela. Lekka muzyka Straussa wzmaga poczucie absurdu. Moment kulminacyjny filmu to wizyta agentów ubezpieczeniowych, którzy przychodzą oszacować kwotę odszkodowania (dom przecieka) i biegają z wiadrami (woda leje się potokami).
[srodtytul]Zabrakło nam garnków[/srodtytul]