[wyimek][b]Masz uwagi?[link=http://blog.rp.pl/zwierzeta/2009/11/27/niech-nie-dobija-sie-koni/" "target=_blank]Skomentuj na blogu[/link][/b] lub napisz list na [mail=zwierzetailudzie@rp.pl]zwierzetailudzie@rp.pl[/mail][/wyimek]
Już w 1991 roku komisja australijskiego Senatu zaleciła rezygnację z tego rodzaju gonitw, z powodu "okrucieństwa wobec zwierząt". Czyniły to stopniowo poszczególne stany. Zostały dwa, ale i one zapowiadają, że przyszły rok będzie ostatnim, w którym odbywać się będą zawody.
Dziś decyzję o rezygnacji z wyścigów z przeszkodami ogłosiły władze jeździeckie w stanie Wiktoria. Południowa Australia prawie na pewno wkrótce podąży tym śladem.
"Ludzie nie akceptują dłużej sytuacji, że trzeba dobijać konie, które podczas biegu łamią nogi lub kark" - tłumaczą w Wiktorii. Nie była to łatwa decyzja dla tego stanu: wyścigi konne stanowią ważne źródło dochodów miejscowej społeczności.
Od senackiej rekomendacji, w Australii zabito 250 koni kontuzjowanych podczas wyścigów, ale liczba takich przypadków malała z roku na rok, także dzięki wprowadzanym środkom bezpieczeństwa. W tym roku taki los spotkał osiem koni, w ubiegłym - 12.