Jak informuje Filip Szatanik z krakowskiego magistratu, schronisko poprosiło wszystkich, którzy mogą, aby zabrali psa lub kota choćby na kilka dni. Apel przyniósł efekt natychmiastowy. W środę po 17.00 w schronisku nie było już zwierząt potrzebujących opieki, a wciąż zgłaszali się ludzie oferujący im dom.

Zwierzęta przewlekle chore i agresywne przewieziono do stadniny koni, gdzie wykorzystano puste boksy do ich tymczasowego pobytu w tym miejscu. Nawet jednak psy umieszczone w stadninie są na bieżąco wydawane chętnym - poinformowały władze Krakowa.

W krakowskim schronisku było niemal 600 psów i ok. 150 kotów.