36 gimnazjalistów "Szkoły pod Żaglami" pozostanie na statku do czasu naprawy masztów i będzie kontynuować naukę.
- Będą mieszkać pod pokładem, będą tam się uczyć, będą robili to samo, co robili przez miesiąc podróży tego rejsu tyle tylko, że statek stoi w porcie. Oni są pełni zapału, chcą dalej płynąć i nie chcą, by ktoś ich odesłał jako niepotrzebny balast autokarami do Polski. Ucieszyli się, kiedy dowiedzieli się, że ten pomysł upadł i że zostają - powiedział Tomasz Jeleński, dziennikarz radiowej Trójki i tata 14-letniego Kuby, który uczestniczy w rejsie.
[srodtytul] Nie wiadomo, czy rejs będzie kontynuowany[/srodtytul]
Plan zakłada, że nauka będzie odbywać się równolegle z pracami naprawczymi. Na razie nie wiadomo, ile to potrwa i czy żaglowiec ruszy w dalszy, planowany rejs. - Na razie muszą zapaść decyzje, ile będzie kosztował remont, czy jest możliwa szybka naprawa i dopiero po tym będzie wiadomo czy statek wypływa i dokąd płynie - podkreśla Tomasz Jeleński.
Rodzice gimnazjalistów z uszkodzonego żaglowca "Fryderyk Chopin" cały czas apelują o pomoc finansową potrzebną na remont statku tak, aby także inne dzieci, w kolejnych latach mogły brać udział w "Szkole pod Żaglami".