– Sam na nim grać nie umiem. Przekazałem więc w kwietniu fortepian w depozyt do zoo, bo ten instrument wiąże się z historią ukrywania Żydów na terenie ogrodu – mówi Maciej Rembiszewski, były dyrektor placówki.
Po co w zoo fortepian? Historia jest długa. Otóż w czasie okupacji Jan Żabiński, pierwszy szef ogrodu, wraz z żoną Antoniną ukrywał kilkudziesięciu Żydów w willi na terenie placówki. Podczas II wojny światowej ten niepozorny budynek nazywano Kamienicą pod Wariacką Gwiazdą. Żabiński miał przepustkę do getta, bo zbierał odpadki jedzenia dla świń, które hodowano w zoo. Dzięki temu mógł wywozić z getta ludzi. W kuchni willi, pod schodami, wąskim przejściem schodzi się do piwnicy. Drewniane schody prowadzą do 12 podziemnych pomieszczeń. W nich przez wiele miesięcy ukrywali się ludzie. Gdy Niemcy przychodzili do willi, żona dyrektora grała na fortepianie „Piękną Helenę" Offenbacha. To był sygnał dla Żydów, że trzeba być cicho, bo obcy są w willi. Ukrywający się mogli także tunelem przejść do woliery dla bażantów.
– Oprowadzamy teraz wycieczki Żydów amerykańskich, którzy odwiedzają w Polsce takie miejsca jak nasza willa. Jest ich coraz więcej. Pół roku temu trafił do nas nawet jeden z tych, którzy się tu ukrywali, miał wtedy siedem lat – mówi Maciej Rembiszewski.
Wycieczek jest coraz więcej po sukcesie książki „Azyl. Opowieść o Żydach ukrywanych w warszawskim zoo". Biura turystyczne w Stanach proponują zwiedzanie miejsca, gdzie Polacy ukrywali Żydów.
Remont willi ruszy za dwa tygodnie. Gdy się skończy, zostanie tu otwarte minimuzeum. Szefowie zoo chcą, żeby wycieczkom ktoś grał na fortepianie albo choćby raz w miesiącu dał koncert dla gości. Otwarcie muzeum nastąpi jesienią.