Stomatolodzy podkreślają, że uzębienie zarówno dorosłych, jak i dzieci jest w coraz gorszym stanie. Zaledwie 13 proc. sześciolatków ma zdrowy uśmiech. Ponad 800 tys. dorosłych nie ma nawet własnej szczoteczki do zębów, a 2 proc. w ogóle ich nie myje. Pomimo licznych akcji profilaktycznych wciąż 70 proc. osób nie wie, jak właściwie dbać o zęby. W poprawie uśmiechu Polaków nie pomaga także Narodowy Fundusz Zdrowia, który zamiast nowoczesnych metod implantacji i protetyki wciąż finansuje rozwiązania pamiętające jeszcze XIX wiek.
Badanie stanu zębów przeprowadził również Marcin Krufczyk, student stomatologii Śląskiego Uniwersytetu Medycznego. Wzięło w nim udział 30 tys. osób. Wyniki wcale nie są zaskakujące. Dentystę odwiedzamy tylko w ostateczności i nie częściej niż raz w roku. – Wiele osób przychodzi do gabinetu, kiedy ból jest już nie do wytrzymania i konieczna jest ekstrakcja lub kiedy złamie się przedni, widoczny ząb – mówi lek. stom. Wojciech Fąferko z Centrum Implantologii i Ortodoncji Dentim Clinic w Katowicach.
Z raportu wynika, że postępuje tak aż 56 proc. pacjentów. Regularnie w fotelu siada tylko 37 proc., a 6 proc. wcale nie chodzi do stomatologa. Bardziej zdyscyplinowane są kobiety. Częściej niż panowie odwiedzają lekarza i myją zęby. 57 proc. pań deklaruje, że myje zęby dwa razy dziennie, podczas gdy taki nawyk ma 47 proc. mężczyzn. – Kobiety od zawsze stanowiły silną grupę pacjentów, inwestując nie tylko w leczenie zachowawcze, ale także w ortodoncję i estetykę. Wynika to zarówno z większej świadomości własnego zdrowia, jak i z chęci zachowania młodego wyglądu. Efekt tego jest dziś widoczny na ulicy. Kobiety częściej niż mężczyźni mają nie tylko bielszy i równiejszy uśmiech, ale również pełne uzębienie – mówi dr Wojciech Fąferko.
Głównymi powodami, dla których Polacy omijają gabinety stomatologiczne, są drogie wizyty oraz strach przed bólem. – Nadal pokutuje stereotypowy wizerunek dentysty, który zbliża się do pacjenta ze strzykawką. A to bzdura. Dziś wizyty są przyjemniejsze. Znieczula komputer, a zęby można w całości odbudować nawet podczas jednej wizyty – przekonuje stomatolog. Wiele gabinetów oferuje również korzystne formy płatności. Leczenie można sfinansować nisko oprocentowanym kredytem.
Niestety, w utrzymaniu higieny jamy ustnej nie pomaga NFZ. Na liście refundowanych usług brakuje implantów. W 2010 r. z tej listy wypadły także plomby światłoutwardzalne. Wszystko z powodu wprowadzenia koszyka gwarantowanych świadczeń medycznych. – I chociaż na pełną refundację leczenia mogą liczyć ciężarne i dzieci do 18. roku życia, w rzeczywistości to tylko zwykły zapis. Leczenie finansowane z NFZ pozwala na jakiś czas zaleczyć chory ząb. Niska jakość materiałów sprawia, że pacjenci w ostateczności i tak muszą dopłacić za naprawę i zabieg w prywatnym gabinecie – mówi Fąferko. Dlatego dziś blisko 56 proc. pacjentów deklaruje, że jeśli już ma leczyć zęby, to tylko w prywatnych gabinetach.