– Torebki, korale, bransoletki, wszystko ręcznie robione – wylicza Marta, studentka Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. – Lubię kupować rzeczy hand made, bo są unikatowe. Jak się kupi korale w sklepie, to w tramwaju kilka dziewczyn ma na szyi takie same. Jak mam ręcznie robiony naszyjnik, to mało prawdopodobne, by ktoś miał identyczny.
Oferta niepowtarzalnych produktów jest szeroka. Od kolczyków, broszek, zakładek przez książki, karty pocztowe po zegary z płyt winylowych, a nawet ręcznie malowane trampki.
Te ostatnie można zamówić u Mileny Matyas z Bydgoszczy – plastyczki i ilustratorki. Czasami na kolorowe obuwie spod pędzla bydgoszczanki trzeba poczekać dłużej. – Nie pracuję tak szybko jak fabryka – mówi. Zaznacza, że liczba wzorów malunków na trampki jest nieograniczona. – Ostatnio dla dziewczyny, która nurkuje, zrobiłam trampki morskie. Ludzie zaczęli szukać czegoś nowego i chcą być oryginalni – uważa Matyas. – Od kwietnia sprzedałam aż 20 par. Rozeszły się po całej Polsce.
Teraz uczy się szyć i nie wyklucza, że wykorzysta tę umiejętność przy okazji realizowania kolejnych pomysłów.
Ci, którzy własnymi rękami potrafią zrobić prawdziwe cacka, na brak klientów rzeczywiście nie narzekają.