Pokonywanie kukurydzianych labiryntów do dość młoda rozrywka, głównie Amerykanów - pierwsze powstały tam w 1993 roku. Są wzorowane na żywopłotowych labiryntach, od setek lat zdobiących ogrody europejskich zamków i pałaców.
Pola wysokiej kukurydzy usiane są plątaniną wąskich dróżek. Dla urozmaicenia dodaje się ronda, mostki, skrzyżowania. Zadanie jest z pozoru proste: najpierw skutecznie się zgubić, potem, co już nieco trudniejsze, skutecznie odnaleźć.
O tym, że nie bywa to łatwe, przekonała się pewna rodzina z Massachusetts. Małżeństwo z małym dzieckiem i niemowlęciem nie zdołało znaleźć wyjścia przed zmrokiem. Z pola kukurydzy musiała ich ściągać policja. Jak się potem okazało, spanikowani rodzice dzwonili pod numer alarmowy stojąc 10 metrów od wyjścia. - To jeden z prostszych projektów - dziwi się Brett Herbst, który opracował układ labiryntu. - Zwykle wyjście z niego zajmuje około 20 minut.
Współczesne kukurydziane labirynty są projektowane z pomocą zaawansowanych programów komputerowych. Mają stanowić wyzwanie, nigdy zagrożenie. Adrian Fisher, autor najdłuższego na świecie labiryntu, porównuje tę pracę do gry w szachy z odwiedzającymi - Planujesz wszystkie ruchy z wyprzedzeniem. Z tym, że na końcu zawsze zgadzasz się przegrać.
- Zaczynam od stworzenia najtrudniejszego projektu, jaki mogę sobie wyobrazić. Potem go sukcesywnie upraszczam - dodaję przejścia, punkty orientacyjne - mówi Fisher.