Smutne piosenki z górnej półki

Najmodniejsze utwory ostatnich sezonów w orkiestrowych aranżacjach, czyli Antony and The Johnsons jeszcze bardziej patetyczny. O ile można to sobie wyobrazić

Aktualizacja: 23.08.2012 11:02 Publikacja: 23.08.2012 09:12

Smutne piosenki z górnej półki

Foto: materiały prasowe

Wiosną 2010 roku MoMA przyciągnęło rekordową liczbę widzów. Wielu z nich szturmowało nowojorskie muzeum nie po to, żeby zobaczyć retrospektywę Mariny Abramović, lecz żeby choć przez chwilę siąść naprzeciwko serbskiej artystki i spojrzeć jej w oczy. Miała 64 lata i nazywała siebie „babcią sztuki performance".

Zobacz na Empik.rp.pl

O spotkaniu z Mariną marzyli nielegalni emigranci i celebryci: niektórzy, jak Sharon Stone czy Björk, dogadali się z muzeum i byli wpuszczani poza kolejnością. Wystawa potwierdziła status megagwiazdy artystki, a Robert Wilson legendzie współczesnej sztuki zaproponował, że zrobi o niej spektakl, skupiając się na wyobrażeniu pogrzebu artystki. Ta miała jeden warunek: muzykę ma napisać Antony Hegarty. „W moim życiu i sztuce ból zajmuje główne miejsce. A nikt o nim nie pisze tak pięknie jak mój przyjaciel Antony". Tak powstał tytułowy utwór „Cut the World" z ostatniej płyty zespołu Antony and The Johnsons. To jedyne nowe nagranie na albumie.

Zaczyna się miękkimi szelestami identycznymi, jakimi czaruje nas estoński mag muzyki poważnej Arvo Pärt. Kiedy do orkiestry dołącza chór, już wiadomo, że tym razem nowojorczyk będzie jeszcze „bardziej": emocjonalny, patetyczny, smutny.

Nagrany w Kopenhadze przy udziale The Danish National Chamber Orchestra, „Cut The World" przynosi aranżacje utworów znanych z czterech płyt Antony'ego Hegarty'ego. Niektóre słyszymy w instrumentacjach świetnego młodego kompozytora Nico Muhly'ego, kilka starszych, opracowanych na nowo, idealnie pasuje do orkiestrowego rozmachu – choćby „Cripple and the Starfish" i „You Are My Sister". Aranżacje nie są rozbudowane – nawet kiedy przypominają swą bogatą fakturą filmowe soundtracki („I Fell In Love With A Dead Boy"). Hegarty potrafi również odnaleźć się w kompozycjach o oszczędnym tonie (spokojnym „Swanlights") czy ocierających się popowe ballady („The Crying Lights").

Na „Cut The World" znalazł się także fragment „Future Feminism", będący rodzajem credo, przemową Antony'ego Hegarty'ego, w której dyskredytuje patriarchalne religie, a także opowiada się za przejściem na kobiecy system zarządzania. Propozycja, jak i cały sceniczny image wokalisty, jest przesadzona, nierealistyczna, będąca raczej poetyckim wyznaniem niż programem politycznym.

Hegarty to angielski uciekinier w Nowym Jorku, który przybył tam z Amsterdamu. Wokalista o nieziemskim głosie. „Kiedy go słyszę, mam wrażenie, że znalazłem się w towarzystwie anioła" – powiedział o nim Lou Reed, który zresztą pomógł w karierze. U Anglika miesza się wszystko, co najciekawsze we współczesnej piosence: miejski folk z ckliwym soulowym zaśpiewem i melancholijnym bluesem. Krytycy piszą, że publiczności filharmonii daje dobre usprawiedliwienie do słuchania piosenek, a tej z klubów młodzieżowych – okazję do obcowania z tradycyjnymi aranżacjami. Coś w tym jest. Abramović i tym razem miała nosa.

Wiosną 2010 roku MoMA przyciągnęło rekordową liczbę widzów. Wielu z nich szturmowało nowojorskie muzeum nie po to, żeby zobaczyć retrospektywę Mariny Abramović, lecz żeby choć przez chwilę siąść naprzeciwko serbskiej artystki i spojrzeć jej w oczy. Miała 64 lata i nazywała siebie „babcią sztuki performance".

Zobacz na Empik.rp.pl

Pozostało 89% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"