Osły żyją na Cyprze od paru tysięcy lat. Ich los był zazwyczaj niełatwy. Ostatnio w położeniu cypryjskich kłapouchów zaszła jednak korzystna zmiana: objęte zostały bezpłatną opieką dentystyczną. Mogą także liczyć na fachową pielęgnację kopyt. Te zdobycze to zasługa miłośników osłów, prowadzących na Cyprze Donkey Sanctuary. Pracownicy i wolontariusze oślego azylu, w tym weterynarze i kowale, odwiedzają osły i ich właścicieli na całej wyspie. Leczą zaniedbane rany i choroby pasożytnicze, sprawdzają, czy zwierzęta mają dostęp do wody, namawiają farmerów do uwolnienia ich z łańcuchów.
Wielu turystów spędzających wakacje w zachodniej części Cypru miało okazję w farmie Vouni, w pobliżu wsi Kelokedara niedaleko Pafos, zażyć przejażdżki na oślim grzbiecie – wzorem apostołów i greckich filozofów. Codziennie jak rok długi kamienistą drogą w dolinie rzeki Xeros wyrusza tu kawalkada osłów dźwigających przybyszów z całej Europy. Szlak prowadzi wzdłuż wyschniętego rzecznego koryta, drogą do opuszczonego średniowiecznego monastyru. Niektóre kłapouchy rwą naprzód z bojowo postawionymi uszami. Inne, mniej ambitne, pomimo szturchańców w zadek i ponaglających okrzyków cudzoziemskich jeźdźców – „eella, eella!" – zatrzymują się co chwila, by skubnąć kępkę przydrożnego ostu lub tymianku.
W Polsce osły nie mają dobrej opinii, symbolizują głupotę i upór. W krajach śródziemnomorskich osioł domowy, equus asinus, kojarzy się lepiej – ze skromnością, pokorą i pracowitością. Te biblijne wierzchowce, udomowione w Egipcie 6 tysięcy lat temu, wcześniej niż konie, wiernie towarzyszyły ludziom – Egipcjanom, Grekom, Rzymianom, Fenicjanom, Arabom – od tonących w mrokach początków starożytnych cywilizacji. W czasach nowożytnych służyły Europejczykom głównie jako zwierzęta juczne i pociągowe na rozległym obszarze wokół Morza Śródziemnego i Czarnego, od Hiszpanii, przez Włochy i Bałkany, po Turcję, Krym i Ziemię Świętą.
Na Cyprze osła – „naszą szkapę", głównego od wieków żywiciela cypryjskiej rodziny – trzymano jeszcze przed 30 laty w każdej prawie wiejskiej zagrodzie. Dziś przejmujący, przypominający ochrypłą strażacką syrenę ryk kłapouchów słyszy się na wyspie coraz rzadziej, a jeżdżą na nich tylko turyści. Wraz z początkiem gospodarczej prosperity liczba osłów zaczęła zmniejszać się tak szybko, że obawiano się, że całkowicie wyginą. Te porzucone i błąkające się po górach przygarnięto w trzech farmach specjalnie utworzonych dla ich ochrony, w tym właśnie w „Donkey Farm" w odludnej dolinie Xeros. Żyje tu 80 dobrze utrzymanych kłapouchów, z których połowa najsilniejszych i najspokojniejszych wozi turystów, zarabiając na utrzymanie całego gospodarstwa. A raczej – woziła.