Przymiotnik „nowy" w przypadku
byłby na wyrost. Wszystkie utwory pochodzą z sesji „Waiting for the Sirens' Call" sprzed ośmiu lat. W dodatku album nie był arcydziełem, więc powrót do tamtego okresu nie zapowiadał wielkiego wydawnictwa. Skok na kasę? Najwyraźniej.
Na ich usprawiedliwienie można dodać, że są w trudniejszej sytuacji finansowej niż choćby The Rolling Stones. I nie chodzi o to, że sprzedali mniej płyt. New Order jest wzorowym przykładem złego gospodarowania pieniędzmi. Do legendy przeszła opowieść o wydaniu „Blue Monday" – najlepiej sprzedającego się 12-calowego singla w historii. Bogato stylizowana oprawa sprawiła, że więcej stracili, niż zarobili na wydawnictwie. Podobnie chybioną inwestycją był klub Hacienda w Manchesterze. Miał służyć promocji muzyków zgromadzonych wokół wytwórni płytowej Factory, a faktycznie stał się finansową dziurą bez dna (goście, zamiast kupować alkohol w barze, zaopatrywali się w narkotyki u dilerów). Zanim klub zamknięto, dokładano do niego pieniądze głównie ze sprzedaży płyt New Order, najlepiej zarabiającej grupy w Factory Records. Tę historię fantastycznie opowiedział reżyser Michael Winterbottom w filmie „24 Hour Party People".