Reklama
Rozwiń

Ekspresyjny występ Arthura Adamsa na Warsaw Blues Night

Trzy pokolenia miłośników bluesa gorąco oklaskiwały wczorajszy koncert amerykańskiego gitarzysty i wokalisty Arthura Adamsa w klubie Hybrydy

Aktualizacja: 23.04.2013 12:31 Publikacja: 23.04.2013 09:56

Ekspresyjny występ Arthura Adamsa na Warsaw Blues Night

Foto: rp.pl, Marek Dusza m.d. Marek Dusza

Zespół Arthura Adamsa, a przed nim wokalistka Ida Zalewska, wystąpili w poniedziałek podczas 51. Warsaw Blues Night. Była to rzadka okazja posłuchania bluesa z Zachodniego Wybrzeża USA, gdzie jest bardziej podatny na wpływy innych stylów.

Zobacz więcej zdjęć

- Blues daje mi szansę opowiedzenia moich historii i wyrażenia uczuć moim głosem i instrumentem - powiedział Adams w rozmowie z „Rz"

kilka dni przed koncertem. W Warszawie potwierdził te słowa ekspresyjną muzyką i emocjonalnym śpiewem.

- Jestem pierwszy raz w Polsce i jestem szczęśliwy, że mogę dla was zagrać tu, w Warszawie- powitał publiczność. Surowe brzmienie jego elektrycznej gitary sięgało do korzeni bluesa, a opowiadane przez niego historie mogły przydarzyć się każdemu. Właśnie na tym polega siła bluesa, że każdy może się z nim utożsamić. I  przeżywający koncert spontanicznie kilkunastoletni słuchacze i ci kiwający z uznaniem siwymi głowami.

Mimo potężnej postury Arthur Adams zręcznie poruszał się po scenie. Podchodził z gitarą do publiczności, celował gryfem w tych, którzy stali najbliżej. Wreszcie pod koniec koncertu zszedł ze sceny w tłum i cały czas grając solówkę napawał się radością, jaką daje muzykowi bliski kontakt ze słuchaczami. Z takich wyjść w publiczność słynie inny wielki bluesman Buddy Guy, więc pomysł to zapożyczony, ale skuteczny, bo nagrodzony owacjami.

Adams bardzo przeżywał swój występ, w każdą interpretację wkładał wszystkie siły i emocje. Już po kilku utworach na jego twarzy pojawiły się strużki potu. Mimiką twarzy wzmacniał dramaturgię opowiadanych historii o zawiedzionej miłości i przyjaźni. Ale też cieszył się jak dziecko. W słuchaczach szukał wsparcia i dawał im pocieszenie. Czasem wykonywał gest, jakby chciał wszystkich przygarnąć. Tak, jak to pokazuje podczas swych koncertów B. B. King.

- Historia muzyki to historia naśladowania i kopiowania. Właśnie to jest w niej wspaniałe, że możemy się wymieniać pomysłami i zarazem tworzyć własne rzeczy - powiedział w rozmowie z „Rz".

Fragment warszawskiego koncertu Adamsa:

A co sam wniósł do bluesa? Z pewnością oryginalny styl gry na gitarze, który określić można jako: wirtuozerię w prostocie. Przesterowany wzmacniacz nadawał szorstkie brzmienie jego akordom, a zespół ten efekt potęgował. Podobać się mogły solówki pianisty, który sugestywnie naśladował organy Hammonda na małej, elektronicznej klawiaturze. Drugi gitarzysta miał kilka chwil na prezentację własnych, niemałych umiejętności, a sekcja rytmiczna napędzała muzykę niczym turbina.

Były wycieczki w stronę rock and rolla i soulu, ale dominowała muzyka, w której Adams dokonywał syntezy niemal wszystkich stylów. A jak rzadko który muzyk, miał okazję grać z artystami klasyfikowanymi w najróżniejszych kategoriach: Niną Simone, Nancy Wilson, Hugh Masekelą,  Lightnin' Hopkinsem, Chuckiem Berry, Lou Rawlsem i Henrym Mancinim.

Pod koniec występu Arthur Adams zaprosił na scenę gościa z publiczności - grającego na harmonijce ustnej Jacka. To też ukłon w stronę lokalnej społeczności bluesowej. Publiczność odwdzięczyła się artyście owacjami, a Adams nie dał się długo prosić o bisy. Dopiero drugi, łagodniejszy w nastroju, wyciszył emocje.

Przed występem głównej gwiazdy 51. Warsaw Blues Night zaśpiewała Ida Zalewska. Słuchaczy oczarowała uśmiechem i oryginalnymi interpretacjami piosenek z repertuaru Billie Holiday. Tak jak legendarnej wokalistce, towarzyszyli jej jazzmani: perkusista Arek Skolik, pianista Kuba Płużek i amerykański kontrabasista Michael Parker.

Zespół Arthura Adamsa, a przed nim wokalistka Ida Zalewska, wystąpili w poniedziałek podczas 51. Warsaw Blues Night. Była to rzadka okazja posłuchania bluesa z Zachodniego Wybrzeża USA, gdzie jest bardziej podatny na wpływy innych stylów.

Zobacz więcej zdjęć

Pozostało jeszcze 93% artykułu
Kultura
Wystawa finalistów Young Design 2025 już otwarta
Kultura
Krakowska wystawa daje niepowtarzalną szansę poznania sztuki rumuńskiej
Kultura
Nie żyje Ewa Dałkowska. Aktorka miała 78 lat
Kultura
„Rytuał”, czyli tajemnica Karkonoszy. Rozmowa z Wojciechem Chmielarzem