Reklama

Marek Dusza poleca płyty na weekend

Jak co tydzień Marek Dusza przedstawia płyty, których warto posłuchać.

Aktualizacja: 04.03.2016 13:40 Publikacja: 04.03.2016 12:58

Marek Dusza poleca płyty na weekend

Foto: Fotorzepa, Marek Dusza

Jazz/Pop/Rock

Reklama
Reklama

Esperanza Spalding „Emily’s D+Evolution”,

Concord/Universal, CD, 2016
 
Dokładnie rok temu amerykańska wokalistka, basistka i kompozytorka wystąpiła w sali NOSPR w Katowicach razem z orkiestrą i kwartetem saksofonisty Wayne’a Shortera. Wykonała wtedy partię wokalną w jego kompozycji „Gaia”. Jesienią 2015 r. powróciła do NOSPR-u z własnym programem pod tajemniczym tytułem „Emily’s D+Evolution” zapowiadając nowy album. Dziś jest jego premiera.

Ta muzyka ucieszy jej fanów, choć tak eklektycznej muzyki jeszcze nie prezentowała. Są riffy rockowej gitary, funkowy bas, wielogłosowe partie wokalne w soulowym stylu i wieloplanowa aranżacja. Laureatka czterech nagród Grammy, w tym dla najlepszej nowej artystki 2011 r., pracuje bez taryfy ulgowej. Stworzyła muzykę o intensywności big bandu Duke’a Ellingtona, dramatyzmie protest songów Neila Younga i melodyjności popowego przeboju. „Emily’s D+Evolution” powstała z dziecięcych fascynacji, zainteresowania teatrem, poezją i przesłaniem, jakie niesie ze sobą gest. Na potrzeby koncertów i sesji zdjęciowej towarzyszącej premierze zmieniła swój wizerunek.

Reklama
Reklama

- Emily to moje drugie imię, moje drugie ja, które działa jak czuły wewnętrzny nawigator – mówi Esperanza Spalding. Ten muzyczny projekt jest intrygującym powrotem w obszar mojej niezaspokojonej ciekawości, wciąż jeszcze nieodkrytej i niedotkniętej. Mój wewnętrzny kompas nadaje, tej nieraz ekspansywnej podróży, właściwy kierunek, mówi mi, jak w tej nieznanej przestrzeni poruszać się, żeby iść do przodu.
Być może to ostatni moment na powrót do dziecięcych marzeń, bo artystka skończyła 31 lat. Muzycznie jest już dojrzała, a jej wizjonerskie projekty pokazują, że ma wyjątkowy dar łączenia różnych stylów, czerpania z muzyki amerykańskiej tego, co najciekawsze. W jej zespole występują utalentowani młodzi muzycy: perkusista Karriem Riggins i gitarzysta Matthew Stevens. Współproducentem albumu jest Tony Visconti znany ze współpracy z Davidem Bowie, co gwarantuje nowatorskie brzmienie.

Recenzent „New York Times” nie krył zachwytu nowym albumem Esperanzy Spalding podkreślając głębię harmonii niczym u Wayne’a Shortera, melodyjność jak u Steviego Wondera i energię George’a Clintona i jego zespołu Funcadelic.

Esperanza Spalding i jej alter ego „Emily” zapraszają na ucztę z muzyką, jakiej jeszcze nie słyszeliście.

 

Reklama
Reklama

Jazz

Joachim Kühn New Trio „Beauty & Truth”,

ACT/GiGi Distribution, CD, 2016

Niemiecki pianista Joachim Kühn wziął udział w nagraniu blisko 1500 albumów i należy niewątpliwie do najwybitniejszych przedstawicieli europejskiego jazzu. Jest ceniony także w USA. Gdyby nie jego starszy brat, klarnecista Rolf, który grał jazz, Joachim zostałby zapewne klasycznym pianistą. Talent geniusza przejawiał od dziecka grając trudne koncerty fortepianowe.

Karierę zaczął w 1961 r., a swoje pierwsze jazzowe trio założył trzy lata później. Grał free jazz i zaczął wyjeżdżać z NRD do Europy Zachodniej. Po jednym z takich koncertów nie wrócił do Berlina Wschodniego, osiadł w Hamburgu, następnie w Paryżu. W latach 70. mieszkał w Kalifornii grając z czołówką amerykańskich jazzmanów m.in. z Michaelem Breckerem. W 1996 r. spełnił swoje marzenie występując z Ornette’em Colemanem, twórcą free jazzu.

W swojej muzyce łączy jazz z klasyczną estetyką, jego pianistyka jest błyskotliwa, nasycona rytmem, bogata w intrygujące harmonie. Na najnowszej płycie pokazał prawdziwy kunszt interpretacji i kompozycji. Kluczem doboru utworów był tytuł „Piękno i prawda”, taki sam jak kompozycji Ornette’a Colemana, miniatury otwierającej album. Do swojego nowego tria zaprosił kontrabasistę Chrisa Jenningsa i perkusistę Erika Schaefera i wybrał różnorodny repertuar.

Reklama
Reklama

Najbardziej interesujące dla polskich słuchaczy będą wykonania dwóch utworów Krzysztofa Komedy: kołysanki „Sleep Safe and Warm” z filmu „Dziecko Rosemary” Polańskiego i „Kattorna” z albumu „Astigmatic”. Kuhn i jego trio patrzą na polski jazz z dystansu podkreślając melodyjny charakter kompozycji Komedy. Już sam fakt, że trafiły na płytę pod tytułem „Beauty & Truth” powinien nas cieszyć, bo Komeda jest rzadko grany przez zagranicznych jazzmanów.

Pianista wybrał też dwa hity zespołu The Doors: rozbudowany „The End” i „Riders on the Storm”. Z obu zrobił jazzowe arcydzieła. Najlepiej wypada jednak kompozycja pianisty „Transmitting” z powtarzanym, łatwo wpadającym w ucho motywem. To potencjalny jazzowy przebój, gdyby tylko jakieś ambitne radio zechciało go prezentować odpowiednio często. Płytę zamyka nastrojowy „Blues For Pablo” Gila Evansa. To znakomity album międzynarodowego tria pod wodzą free-jazzowego niegdyś pianisty potrafiącego podkreślić piękno każdej melodii.


 

Reklama
Reklama

Jazz

Rafał Gorzycki „Playing”,

For Tune, CD, 2016

Kto lubi jazz eksperymentalny z gitarą elektryczną w roli głównej i poszukuje nowych brzmień, powinien sięgnąć po nowy album perkusisty Rafała Gorzyckiego „Playing”. Urodzony w Bydgoszczy grał na perkusji w punkowym zespole swojego brata mając zaledwie trzynaście lat. Kiedy usłyszał nagrania Milesa Davisa i Johna Scofielda, zainteresował się jazzem. Jego pierwszym nauczycielem był wybitny perkusista i pedagog Piotr Biskupski, a następnym Mirosław Żyta, profesor PSM w Bydgoszczy. Uczył się też w warszawskiej kuźni jazzowych talentów na Bednarskiej. Tu założył trio z basistą Wojciechem Pulcynem i pianistą Przemkiem Raminiakiem (RGG). W rodzimej Bydgoszczy uczestniczył w narodzinach yassu, grał w grupie Maestro Trytony. Najbardziej znaczący dla tego nurtu był zespół Sing Sing Penelope. Realizuje kilka autorskich projektów.

Reklama
Reklama

- Od dłuższego czasu intrygują mnie kameralne składy – zwierza się Rafał Gorzycki. - Po nagraniu trzech albumów w duetach, w tym dwóch z gitarzystami i jednego ze skrzypkiem, nadal eksploruję ten strunowy i kameralny zarazem świat. Czułem, że jest to dobry czas na połączenie moich wczesnych inspiracji muzycznych ze współczesnymi brzmieniami i trendami.

Wiedziałem, że to gitarzysta będzie określać nastrój, brzmienie i charakter tria. Szukałem muzyka, który będzie z jednej strony nowoczesny i niesztampowy, niebanalny i krnąbrny ale wciąż będzie zachowywać lirycznego ducha i szacunek do tradycji. Takim artystą jest Marek Malinowski.

Tyle lider przedsięwzięcia i trudno mu nie przyznać racji. „Playing” jest albumem skierowanym do wyrobionych słuchaczy o wyrafinowanych gustach, znających współczesną scenę klubów Mózg w Bydgoszczy i Pardon To Tu w Warszawie. Nawet jeśli nie jest się bywalcem takich miejsc, warto posłuchać, jaka muzyka tam powstaje. Nieśmiałym mogę podpowiedzieć, że znajdą na płycie także nastrojowe utwory.


Reklama
Reklama
Kultura
Sztuka 2025: Jak powstają hity?
Kultura
Kultura 2025. Wietrzenie ministerialnych i dyrektorskich gabinetów
Kultura
Liberum veto w KPO: jedni nie mają nic, inni dostali 1,4 mln zł za 7 wniosków
Kultura
Pierwsza artystka z niepełnosprawnością intelektualną z Nagrodą Turnera
Kultura
Karnawał wielokulturowości, który zapoczątkował odwilż w Polsce i na świecie
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama