“Rz” ujawniła w sobotę w Internecie wstrząsające stenogramy rozmów doktora Mirosława G. z lekarzem dyżurnym ze szpitala MSWiA. Wynika z nich, że: lekarz przyznał się, iż przeszczep był błędem; zdecydował przez telefon o odłączeniu pacjenta od aparatury podtrzymującej życie; naciskał, aby to zrobić podczas fikcyjnej operacji, a nie na sali intensywnej terapii. To właśnie ten przypadek miał na myśli były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, gdy mówił: “Nikt więcej przez tego pana życia pozbawiony nie będzie”.
Lekarz ze szpitala MSWiA: “Jak odłączymy, to będzie pa, od razu”. Mirosław G.: “Słuchaj, trzeba odłączyć, słuchaj to, co mówię”. To polecenie kardiochirurg wydał przez telefon dyżurującemu w Warszawie lekarzowi. Sam w tym czasie był w Krakowie. Stenogramy wskazują więc, że broniący Mirosława G. jego zwierzchnik prof. Marek Durlik minął się z prawdą w sobotnim wywiadzie dla “Gazety Wyborczej”. Zapewniał, że odłączenie odbyło się zgodnie z procedurami, a lekarz nie mógł wydać polecenia przez telefon.
Dlaczego G. zdecydował o odłączeniu aparatury? Z rozmowy wynika, że chciał oszczędzić kolegom pracy w weekend. “Jakoś se to (...) weźcie Wojdyłę i spróbujcie odłączyć to, a jak się nie uda, to tyle, no bo co, przecież nie będziecie siedzieć cały weekend” – mówił G.
Naciskał też, by chorego odłączono na sali operacyjnej podczas pozorowanego zabiegu. “To się nazywa próba usunięcia centryfugi, nieskuteczna i trudno, no bo co więcej zrobić” – sugerował lekarzowi dyżurnemu i domagał się, by nie odłączać pacjenta na oddziale intensywnej terapii. Dlaczego? Prawdopodobnie dlatego, że śmierć podczas zabiegu związana jest z mniejszą ilością formalności.
W czasie rozmowy z lekarzem dyżurnym Mirosław G. przyznał też, że decyzja o przeszczepie była błędem, bo na zabieg zdecydowano się zbyt wcześnie. Pacjent został bowiem przyjęty na oddział w bardzo ciężkim stanie. Oprócz problemów z krążeniem przechodził zapalenie płuc. “I powiem uczciwie, trzeba było tego chorego nie przeszczepiać, tylko tydzień trzymać i wyrównać, i dopiero wtedy” – stwierdził G.