Potraktujmy poważnie słowa premiera Marcinkiewicza!
PO i sprzyjające jej media dla zwykłej rozgrywki politycznej skrzywdziły małego i słabego człowieka. Uczynił to również Jarosław Kaczyński, wysuwając Marcinkiewicza na funkcję, która go przerastała. Teraz widzimy małego zawiedzionego chłopczyka stojącego przed sklepową wystawą z wykrywaczami kłamstw, tupiącego nóżkami i wrzeszczącego: ja jestem wielkość, mądrość i prawda, błagam, sprawdźcie to na tej maszynce. Już czas, aby rozpieszczonego dzieciaka ktoś na siłę odciągnął od tej witryny, przyrżnął kilka klapsów i przywrócił do rzeczywistości.
Czy nie jest to porażające? Któryś z nich musi kłamać! Albo były premier, albo obecny prezydent. A my tak przechodzimy nad tym do porządku dziennego. Fe, panowie!
Prokuratura wie o snach Kazia już od tamtego roku. Służby także. Były więc zobligowane do sprawdzenia działań niezgodnych z prawem.
Jeśli w ramach przyjacielskiej rozmowy dojdzie, na przykład, do transakcji korupcyjnej, to nie ma sprawy, bo to tylko przyjacielska rozmowa była! Szanujmy Marcinkiewicza! W końcu nie jest on byle kim, tylko prominentną postacią PiS-u, która udowodniła prawdomówność braci Kaczyńskich, którzy przysięgali, że nie będzie jednocześnie premiera Kaczyńskiego i prezydenta Kaczyńskiego! Szanujmy PiS, bo jak nie będziemy go szanowali, to jak nam skoczą do gardła, to będziemy cienko śpiewali. Jak premier Marcinkiewicz teraz!