Chodzi o oficerów ABW, którzy w kwietniu zeszłego roku brali udział w akcji w domu Barbary Blidy. Posłowie, którzy badają okoliczności jej śmierci, chcą zacząć ich przesłuchiwać pod koniec września lub w październiku. Zanim to jednak nastąpi, muszą znaleźć sposób, by funkcjonariusze nie byli zmuszani do pokazywania twarzy. Narazi ich to na dekonspirację, a nawet może na nich ściągnąć niebezpieczeństwo.
Świadkowie z ABW będą prawdopodobnie siedzieli w innym pomieszczeniu
– Wbrew pozorom problem jest poważny – zwraca uwagę Marek Wójcik (PO). – Jeśli funkcjonariusze korzystają z ochrony wizerunku, nie będziemy mogli przesłuchiwać ich tak jak innych świadków. Z drugiej strony zależy nam, by przesłuchania były jawne. Musimy to jakoś pogodzić.
Członkowie komisji zastanawiają się już nad tym wraz z szefostwem ABW. Pomysłów jest kilka. Pierwszy, najmniej prawdopodobny, bo niegwarantujący świadkom anonimowości – że będą oni odpowiadać na pytania posłów, siedząc w wielkim fotelu, który będzie odwrócony tyłem do widowni. Drugi pomysł mówi o odgrodzeniu świadków od kamer i dziennikarzy zasłoną z matowego szkła. Tygodnik „Newsweek” pisze, że rozważany jest też wariant ubierania świadków w specjalne kaski maskujące, które nie tylko zakrywają twarz, ale umożliwiają też zniekształcanie głosu. W sądach używano już takich przy przesłuchiwaniu świadków koronnych.
Najbardziej prawdopodobny jest jednak wariant umieszczenia przesłuchiwanych w pomieszczeniu stanowiącym zaplecze sali kolumnowej Sejmu, w której odbywają się posiedzenia komisji. Świadkowie z ABW byliby wprowadzani do tylnego pomieszczenia osobnym wejściem. Po ich zaprzysiężeniu posłowie słyszeliby tylko ich głos, który w razie potrzeby też można by zmienić. Ku takiemu właśnie rozwiązaniu skłania się szef komisji Ryszard Kalisz (SLD). – Ale jesteśmy jeszcze na etapie analiz i ostateczne ustalenia nie zapadły – zastrzega.