Niebawem tablice informacyjne w Radłowie będą dwujęzyczne. O znaki w swoim języku starała się tamtejsza mniejszość niemiecka. – To nasza historia i tradycja, nie ma co jej ukrywać, nie ma się co jej wstydzić – mówi „Rz” Włodzimierz Kierat, wójt gminy Radłów. Sam pochodzi z miejscowości po drugiej stronie śląsko-małopolskiej granicy.
Aż 27 proc. mieszkańców gminy Radłów uważa się za Niemców, blisko połowa twierdzi, że jest Ślązakami. Co myślą o podwójnej nazwie ich miejscowości? – Niemieckojęzyczne tablice mi nie przeszkadzają– mówi Agata Pinkosz, pielęgniarka pracująca w prywatnym gabinecie w Radłowie. – Kiedyś może wywoływało to emocje, teraz już nie. Moim zdaniem obawy, że to pierwszy krok ku germanizacji Opolszczyzny, są wydumane.W urzędzie tej liczącej ok.
4,5 tys. mieszkańców gminy już teraz można załatwić sprawę w języku niemieckim.
– Wójt Radłowa przeciera trudny administracyjny szlak– mówi poseł Mniejszości Niemieckiej Ryszard Galla, wiceprezes Towarzystwa Społeczno--Kulturalnego Niemców. Bo, żeby otrzymać zgodę na umieszczenie dwujęzycznych nazw, w miejscowości musi zamieszkiwać 20 proc. ludności należącej do mniejszości narodowej. Gmina musi też przeprowadzić specjalną procedurę zakończoną wpisaniem jej do urzędowego rejestru gmin uprawnionych do takich odrębności prowadzonego przez MSWiA.– W tej chwili 11 gmin ma uprawnienia do dodatkowych nazw, a 20 do używania języka mniejszości, choć podań jest więcej. Najwięcej ze Śląska Opolskiego, w drugiej kolejności są Kaszuby – mówi „Rz” Katarzyna Jaworska-Pulchnyz MSWiA. W całej Polsce takie wymagania spełnia 51 gmin, w tym 26 to gminy opolskie.
Dwujęzyczne nazwy miejscowości od miesiąca montowane są w gminach kaszubskich: Stężycy i Chmielnie. Pierwszą miejscowością był Szymbark, którego nazwa w kaszubskim brzmi „Szimbark”.