– Uczynił z powierzonej funkcji płaszczyznę promocji własnej osoby, propagowania osobistych kontrowersyjnych poglądów politycznych (...) zapominając o przesłaniu, jakie wiąże się ze sprawowaniem neutralnej światopoglądowo i politycznie funkcji rzecznika praw obywatelskich – tak w specjalnej uchwale na nadzwyczajnym posiedzeniu Okręgowa Rada Adwokacka w Lublinie skrytykowała w środę Kochanowskiego.
– Nazbierało się spraw, które nas bulwersowały. Teraz daliśmy temu wyraz – mówi Piotr Sendecki, dziekan Rady.
Lubelscy adwokaci mają wiele zastrzeżeń do pracy rzecznika praw obywatelskich. – Nie słychać było jego protestów, gdy prokuratura osiągała szczyt upolitycznienia – twierdzą i wytykają mu brak krytycznej reakcji na słowa Zbigniewa Ziobry o doktorze Mirosławie G. i na spektakularne zatrzymania. Rzecznikowi dostało się też za to, że – według adwokatów – nie krytykował sądów 24-godzinnych, aresztów wydobywczych i osób publicznych, które nazywały środowisko sędziowskie "frontem obrony przestępców".
– Uchwała być może posiada elementy emocjonalne, ale zawarte w niej słowa są adekwatne do tonu i napastliwości wypowiedzi Janusza Kochanowskiego jako rzecznika praw obywatelskich. Bronimy zawodu wobec insynuowania, że jesteśmy poplecznikami przestępców i uczestniczymy w podziale ich zysków. To obrażanie adwokatury, znieważanie tysięcy adwokatów rzetelnie wykonujących ten zawód i ogromne niezrozumienie tego, czym jest rola obrońcy – mówi Sendecki.
Kochanowski naraził się artykułem w "Rz", w którym oskarżył adwokatów o stosowanie chwytów na granicy prawa, m.in. na procesie FOZZ. Adwokaci uważają, że rzecznik zaatakował ich środowisko ze względów osobistych, w związku ze sprawą karną, którą wytoczyli mu mecenasi Jacek Brydak i Marcin Ziembiński (pozwali Kochanowskiego za to, że nazwał ich czarnymi owcami palestry). Twierdzą, że r. p. o. posługuje się językiem rodem z lat 50.