Lech Kaczyński podzielił się swoją opinią na temat akredytacji na szczyt UE z dziennikarzami w samolocie lecącym do Brukseli. W rozmowie z przedstawicielami mediów zaznaczył, że "zobaczymy, czy wejdzie na obrady Rady Europejskiej", bo - jak powiedział - "pan premier działa w tej sprawie w sposób wysoce niekonwencjonalny".
- Wierzę, iż wejdę, choć wiem, że w tej chwili ekipa rządowa stara się zrobić wszystko, aby było inaczej. I to jest bardzo złe z punktu widzenia państwa - zaznaczył L.Kaczyński. - To mnie i śmieszy, i żenuje - oświadczył. Dodał jednak, że jest w bardzo dobrym humorze i nie da się sprowokować.
[srodtytul]Prezydent poda rękę premierowi[/srodtytul]
Prezydent zapewniał jednak, że nie będzie miał problemu z podaniem ręki premierowi Donaldowi Tuskowi. - To dla mnie akuratnie nie jest problem. Musiałem podawać rękę panu Kiszczakowi w pewnych okolicznościach, więc dlaczego mam nie podać Donaldowi Tuskowi - wyjaśnił.
To, że rząd odmówił użyczenia mu rządowego samolotu na przelot do Brukseli, Lech Kaczyński skomentował słowami: "Niech to sami państwo ocenią. Mnie to po trosze śmieszy, ale wolałbym, żeby Polską rządzili ludzie z innym typem zachowań, myślę, że Polska na to zasłużyła".