16 kwietnia 2012 mija 60 lat od orzeczenia kary śmierci dla generała Augusta Emila Fieldorfa przez Sąd Wojewódzki w Warszawie
Wśród pasażerów zbliżającego się do portu w Kapsztadzie brytyjskiego statku, którzy wylegli na pokład, by wypatrywać Przylądka Dobrej Nadziei, wyróżnia się szczupły, wysoki cywil o ruchach i postawie zdradzając zawodowego oficera. Długi rejs z Liverpoolu do Afryki Południowej to dla niego tylko pierwszy etap wielotygodniowej podróży – do Polski.
Z Kapsztadu płk August Emil Fieldorf, pierwszy emisariusz wysłany z Anglii przez naczelnego wodza do okupowanego kraju, wiozący rozkazy, kody szyfrowe i pieniądze, odlatuje samolotem do Egiptu. Z góry podziwia zieloną dolinę Nilu. Stąd – przez Turcję, Bałkany, Węgry i Tatry – po 50 dniach podróży na początku września 1940 r. dociera do Warszawy.
Dwa lata później pułkownik „Nil”, jeden z najbardziej poszukiwanych przez gestapo oficerów armii podziemnej, obejmuje dowództwo Kedywu KG AK. Jan Hoppe, który przyjaźnił się z nim w sowieckich łagrach, wspominał: „Jego największa świętość to honor własny i narodu. Jego absolut to Polska. Jego program to czyn dla niej, ofiara i nieustanne spalanie się”.
Swoją służbę dla kraju urodzony w Krakowie syn maszynisty kolejowego rozpoczął w sierpniu 1914 r., gdy wyruszył z Oleandrów „na Moskala”. Sierżant w 1. pp Legionów walczył we wszystkich niemal legionowych bojach, od Jastkowa po Stochód. W 1919 r. jako podporucznik i dowódca kompanii kaemów zdobywał Wilno i Dyneburg. W 1920 r. uczestniczył w Bitwie Warszawskiej i wyzwalał Białystok. Kiedy żona pytała go, czy bał się w czasie walki, odpowiedział: „Nie. Nie znam zupełnie uczucia lęku. Nigdy go nie odczuwałem”.