Jarosław Duś, niepokorny śledczy, odchodzi

Jarosław Duś, który stawiał zarzuty Januszowi Kaczmarkowi, wbrew swej woli przeniesiony w stan spoczynku

Publikacja: 05.08.2012 21:42

Jarosław Duś, niepokorny śledczy, odchodzi

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

Rzadko się zdarza, by tak młodego śledczego przenoszono w stan spoczynku. Jednak przełożeni zdecydowali, że zaledwie 36-letni Jarosław Duś musi opuścić prokuraturę. - Nie chciałem odchodzić z pracy, która była moją pasją - mówi „Rz" Duś.

Jego nazwisko stało się szerzej znane w 2009 r., kiedy wystąpił w Sejmie przed komisją badającą rzekome naciski na prokuraturę za rządów PiS. Zeznając pod rygorem odpowiedzialności karnej, opowiedział o rozmowie z prokuratorem Andrzejem Burzyńskim, który miał mu ujawnić, że przełożeni będą go szykanować za postawienie zarzutów Januszowi Kaczmarkowi w związku z tzw. aferą gruntową.

Kaczmarek to były prokurator apelacyjny w Gdańsku mający do dziś doskonałe kontakty w apelacji, do której należy Bydgoszcz. W 2007 r. śledczy podejrzewali, że to on, wówczas minister spraw wewnętrznych, zdradził biznesmenowi Ryszardowi Krauzemu szczegóły operacji CBA w Ministerstwie Rolnictwa. Akcja została spalona.

Kaczmarkowi nie udowodniono, że był sprawcą przecieku. Jednak nie ulegało wątpliwości, że kłamał podczas przesłuchania na temat kontaktów z Krauzem. Duś zarzucił mu składanie fałszywych zeznań i utrudnianie postępowania.

Po wyborach w 2007 r. na czele prokuratury stanął Zbigniew Ćwiąkalski. Ten sam, który w związku z aferą gruntową napisał opinię na prośbę obrońcy Krauzego, w której dowodził, że biznesmen nie może być pociągnięty do odpowiedzialności za utrudnianie postępowania, bo kłamiąc jako świadek, realizował prawo do obrony. Po zmianie władzy tych samych argumentów użyła prokuratura, wycofując się z zarzutów wobec Kaczmarka.

Duś wrócił wtedy do Bydgoszczy, skąd jako świetnie oceniany śledczy był wcześniej oddelegowany do warszawskiej Prokuratury Okręgowej. O tym, co go spotkało po powrocie, opowiedział komisji naciskowej. Miał być poddany ostracyzmowi i pracować w fatalnych warunkach - w pokoju w piwnicy, na zdezelowanym fotelu. Pewnego dnia fotel miał się przewrócić i Duś uderzył głową w ścianę. Od tego zaczęły się jego problemy neurologiczne i długie zwolnienia lekarskie.

Zeznania wywołały w Bydgoszczy skandal. Przełożeni nie zarzucili Dusiowi kłamstwa, ale uznali, że uchybił godności prokuratora. Wszczęto proces dyscyplinarny (Dusia obwinia w nim prokurator Andrzej Łojkowski mający na koncie liczne sprawy, w których oskarżał z dekretu ostanie wojennym).

- W połowie czerwca 2012 r. poprosiłem prokuratora generalnego o przeniesienie do innej apelacji, bo straciłem zaufanie do przełożonych. Otrzymałem pismo z pytaniem, gdzie chcę pracować. A potem doręczono mi uchwałę z 25 lipca o przeniesieniu mnie w stan spoczynku - relacjonuje Duś.

Wnioskował o to bydgoski prokurator okręgowy Piotr Grzegorek. Wykorzystał przepis pozwalający przenieść śledczego w stan spoczynku, jeśli przebywa on rok na chorobowym (okresy zwolnień można sumować). 20 lipca Krajowa Rada Prokuratury przychyliła się do wniosku Grzegorka. A ten tłumaczy, że nie miał wyjścia, bo zwolnienie Dusia się przedłużało, a perspektywa jego powrotu do zdrowia „była niejasna". - Prokurator Duś blokował etat - mówi „Rz".

Zdziwiona jest szefowa Stowarzyszenia Prokuratorów Ad Vocem Małgorzata Bednarek. I podkreśla, że przeniesiony w stan spoczynku ma prawo się odwołać.

- Jeśli by działanie przełożonych wynikało z zamiaru pozbycia się „kłopotliwego" prokuratora, analiza orzecznictwa Sądu Najwyższego daje mu duże szanse na pozytywne rozstrzygnięcie - dodaje Bednarek.

Duś nie zdecydował jeszcze, czy się odwoła. Jeśli tego nie zrobi albo odwołanie nie zostanie uwzględnione, przez najbliższe 30 lat będzie pobierał uposażenie w wysokości trzech czwartych pensji prokuratora prokuratury okręgowej. Jednak przejście na emeryturę nie kończy postępowania dyscyplinarnego, a zatem wciąż grozi mu, że straci funkcję prokuratora w stanie spoczynku i zostanie bez środków do życia.

Rzadko się zdarza, by tak młodego śledczego przenoszono w stan spoczynku. Jednak przełożeni zdecydowali, że zaledwie 36-letni Jarosław Duś musi opuścić prokuraturę. - Nie chciałem odchodzić z pracy, która była moją pasją - mówi „Rz" Duś.

Jego nazwisko stało się szerzej znane w 2009 r., kiedy wystąpił w Sejmie przed komisją badającą rzekome naciski na prokuraturę za rządów PiS. Zeznając pod rygorem odpowiedzialności karnej, opowiedział o rozmowie z prokuratorem Andrzejem Burzyńskim, który miał mu ujawnić, że przełożeni będą go szykanować za postawienie zarzutów Januszowi Kaczmarkowi w związku z tzw. aferą gruntową.

Pozostało 83% artykułu
Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo