Ta zmiana nie wynika jednak z tego, że emigranci przestali dbać na przykład o swoje rodziny. Po prostu – zabierają je ze sobą. Jak tłumaczy „DGP" prof. Krystyna Iglicka z Uczelni Łazarskiego coraz więcej Polaków decyduje się na dłuższy pobyt za granicą, ściąga za sobą rodziny, więc wysyłanie jej pieniędzy traci sens.

Pytanie tylko, czy w ogóle wyjazd za granicę jest dobrym posunięciem. Z dzisiejszej prasy wynika, że niekoniecznie. Na naszych oczach coraz lepszym miejscem do życia staje się Warszawa. Było to widoczne już w ostatnich tygodniach przed referendum, ma być także widoczne po nim. W dzisiejszej „Gazecie Wyborczej" Hanna Gronkiewicz-Waltz doszukuje się przyczyn całego zamieszania z referendum w problemie komunikacyjnym. Ale nie wymiarze transportowym tylko dialogu z mieszkańcami. „Sądziłam – mówi GW pani prezydent – że jeśli ludzie będą mieli przy domu wyremontowaną ulicę, nowe przedszkola, to zrozumieją, że mam dobre intencje. Nie sądziłam, że nowe tramwaje i autobusy są dla warszawiaków mniej znaczące niż ceny biletów komunikacji. Słowem, dziś zarządzać to za mało, ludzie potrzebują stałego kontaktu z gospodarzem miasta".

Ot,  i co. Będzie kontakt, będzie lepiej. Chciałbym tylko nieśmiało zauważyć, że stały kontakt z panią prezydent może nie zastąpić remontów ulic, których w stolicy przeprowadza się coraz mniej. I zasypanie dziury w kontaktach może nie zrekompensować obecności dziur na ulicach.