Bój o serca i dusze internautów

Kryzysowi na Ukrainie towarzyszy intensywna wojna propagandowa. Toczy się na społecznościowych forach.

Publikacja: 10.03.2014 01:08

Ukraińscy Anonimowi nazywają ludzi Majdanu „nazistami”

Ukraińscy Anonimowi nazywają ludzi Majdanu „nazistami”

Foto: AFP, Genya Savilov Genya Savilov

Wraz z pierwszymi doniesieniami o rosyjskiej agresji na Krymie, w sieci – na portalach społecznościowych, portalach informacyjnych i forach dyskusyjnych – pojawiło się mnóstwo komentarzy. Zaskakująco dużo wśród nich było głosów broniących działań Rosji.

Co więcej, powtarzane w nich były te same argumenty podawane przez rosyjskie władze – o rosyjskości Krymu, o konieczności ochrony ludności przed „faszystami z Kijowa", o prawie Krymu do samostanowienia.

Niemal natychmiast pojawiły się podejrzenia, że stoi za tym coś więcej niż tylko tradycyjna przekorność internautów. Jak podawał „Newsweek", wiele z podejrzanych komentarzy jest zamieszczanych z komputerów spoza Polski, a ich styl różni się od tego stosowanego przez większość polskich komentatorów. Podobne zjawisko można obserwować także na największych zachodnich portalach internetowych.

Informacja to klucz

Czy Rosja wynajmuje internautów, by szerzyć swoją linię propagandową?

– To wysoce prawdopodobne – uważa Joanna Świątkowska, ekspert Instytutu Kościuszki w obszarze cyberbezpieczeństwa. – Władze Rosji traktują bezpieczeństwo informacyjne jako kluczowy element ogólnego bezpieczeństwa państwa oraz podstawowe narzędzie do osiągania celów politycznych.

Świątkowska zwraca uwagę na przyjętą w 2000 roku doktrynę bezpieczeństwa informacyjnego Federacji Rosyjskiej, w której jako jedno z największych zagrożeń dla bezpieczeństwa Rosji wskazano wpływ zagranicznych mediów, a główne zadanie państwa – przeciwdziałanie mu.

– Bardzo charakterystyczny jest fakt, że z punktu widzenia rosyjskich władz, walka informacyjna powinna być stosowana przede wszystkim w celu osiągania efektu psychologicznego – dodaje ekspertka.

Piotr Konieczny, szef zespołu bezpieczeństwa Niebezpiecznik.pl, jest ostrożniejszy w ocenach. – Nie ma na chwilę obecną twardych dowodów, że rzeczywiście za pochlebnymi Rosji komentarzami stoją jakiekolwiek rosyjskie jednostki wojskowe lub specjalistyczne firmy PR działające na polecenie służb – mówi „Rzeczpospolitej".

Fabryki trolli

Lecz od razu dodaje: – Byłbym jednak szczerze zdziwiony, gdyby taki kraj jak Rosja nie miał planu i narzędzi do prowadzenia działań dezinformacyjnych i propagandowych w internecie.

Wynajmowanie internetowych „trolli" (prowokatorów), by wspierać rosyjską propagandę w sprawie Krymu nie byłoby działaniem bez precedensu. W październiku zeszłego roku rosyjski „St. Petersburg Times" opisał historię jednej z rosyjskich „fabryk komentarzy", która zatrudniała kilkunastu ludzi do pisania prorządowych i antyamerykańskich komentarzy w sieciach społecznościowych. Według doniesień gazety za swoją pracę – stworzenie nie mniej niż 100 wpisów w ciągu dnia – pracownicy otrzymywali ok. 1200 rubli (ok. 100 zł) i darmowy obiad.

Podobne praktyki ujawnił wyciek e-maili rosyjskiej prokremlowskiej organizacji młodzieżowej Nasi. Jak pokazała korespondencja między liderem młodzieżówki Wasilijem Jakiemienką oraz przedstawicielami Kremla, władze płaciły (do 600 tys. rubli – 50 tys. zł rocznie) Naszym za publikowanie w sieci komentarzy, kupowanie pozytywnych artykułów w prasie, a także za ataki na zagraniczne serwery, jak miało to miejsce podczas wojny z Gruzją, a także podczas sporu z Estonią o przeniesienie pomnika sowieckiego żołnierza w Tallinie.

Z kolei na rosyjskim profilu Ministerstwa Spraw Zagranicznych Rosji pojawił się – po czym został skasowany – dość zagadkowy komunikat: „Prośba, by na FB i Twitterze powściągliwie chwalić słuszną analizę [zamieszczoną na portalu spiegel.de]".

Pytane o aktywność prorosyjskich sił w internecie polskie służby nie chcą komentować sprawy. Potwierdzają jedynie, że monitorują sytuację. O dowody na udział rosyjskich służb w procederze będzie jednak ciężko. – Poprawnie przeprowadzona operacja tego typu nigdy nie wskaże prawdziwego zleceniodawcy. Internet bowiem, odpowiednio wykorzystany, pozwala na zachowanie anonimowości ?– mówi Konieczny.

Ataki hakerów

Prorosyjskie komentarze to jednak nie jedyne narzędzie stosowane w obecnej wojnie informacyjnej. 1 marca doszło do włamania oraz podmiany treści kilku polskich stron internetowych – w tym strony głównego inspektora sanitarnego. Sprawcy, podający się za ukraińskich Anonimowych, zostawili na nich komunikat mówiący o tym, by nie wspierać „nazistów, którzy przejęli władzę na Ukrainie".

Z kolei rosyjska grupa Anonimowych twierdzi, że opublikowała wykradzione e-maile Witalija Kliczki, mające być dowodem na to, że lidera ukraińskiej opozycji opłacają zachodnie mocarstwa. W sieci pojawiły się także inne przecieki – jak np. nagranie rozmowy szefowej unijnej dyplomacji Catherine Ashton z szefem MSZ Estonii, w której ten drugi powtarza zasłyszaną w Kijowie opinię, że za snajperami strzelającymi do ludzi w Kijowie stała ukraińska opozycja, nie zaś rząd Janukowycza.

I choć informacja została zdementowana przez domniemane źródło tej plotki, cały czas wykorzystywana jest przez internetowych komentatorów – a także przez władze w Moskwie, które wezwały do wszczęcia międzynarodowego śledztwa w tej sprawie.

Czy za wszystkimi tymi działaniami stoi Kreml? – Niekoniecznie – odpowiada Świątkowska. – Bardzo aktywni mogą być tu tak zwani nacjonalistyczni hakerzy, którzy jako wolontariusze prowadzą działania propagandowe, dezinformacyjne i manipulacyjne w cyberprzestrzeni, w celu wspierania działań władz – mówi.

Wraz z pierwszymi doniesieniami o rosyjskiej agresji na Krymie, w sieci – na portalach społecznościowych, portalach informacyjnych i forach dyskusyjnych – pojawiło się mnóstwo komentarzy. Zaskakująco dużo wśród nich było głosów broniących działań Rosji.

Co więcej, powtarzane w nich były te same argumenty podawane przez rosyjskie władze – o rosyjskości Krymu, o konieczności ochrony ludności przed „faszystami z Kijowa", o prawie Krymu do samostanowienia.

Pozostało 90% artykułu
Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo