Podsumowanie przez prezydenta jego kadencji to pomysł sztabowców. Choć taka idea pojawiała się już od kilku tygodni, to środową konferencję Bronisława Komorowskiego sprowokował sztab jego konkurenta Andrzeja Dudy z PiS, promując spot wytykający prezydentowi decyzje sprzeczne z wypowiedziami składanymi w poprzedniej kampanii.
Efektowne liczby
– Podstawą mojej prezydentury jest dialog. A priorytetami: bezpieczeństwo, rodzina, konkurencyjna gospodarka, dobre prawo i nowoczesny patriotyzm – mówił wczoraj prezydent. To brzmi efektownie, bo tych pięć obszarów obejmuje praktycznie całą sferę spraw publicznych, w których Komorowski wyróżnił 25 priorytetów.
Tyle że jakość prawa oraz konkurencyjność gospodarki prezydent traktował po macoszemu.
Standardem stało się podpisywanie przez niego ustaw z jednoczesnym kierowaniem do Trybunału Konstytucyjnego. To dowód na popieranie złego prawa – wszak jeśli prezydent ma wątpliwości, czy ustawa, która trafiła na jego biurko, jest niezgodna z konstytucją, to nie powinien jej podpisywać.
Jednak taka figura – podpis z jednoczesnym wnioskiem do Trybunału – była Komorowskiemu potrzebna, bo pozwalała omijać polityczne rafy wynikające z przyjmowania kontrowersyjnych przepisów, choćby tzw. ustawy o bestiach, zmian w OFE czy o kwotowej waloryzacji emerytur i rent. Był za, a nawet przeciw – jak niegdyś Lech Wałęsa.
Także dla gospodarki prezydent zrobił niewiele – bo też jest to obszar odpowiedzialności rządu. Jeśli podstawowym instrumentem polityki państwa jest budżet, to przecież prezydent nie ma nań wpływu. W dodatku to jedyna ustawa, której nie ma prawa wetować. Jeśli wśród 25 „konkretów", którymi reklamuje swą kadencję Komorowski, wymienia „przywrócenie nagrody gospodarczej prezydenta RP", to znaczy, że tak naprawdę nie ma sukcesów.
Zresztą część innych „konkretów" gospodarczych to strzały kulą w płot. Prezydent uznaje za swój sukces wniesienie do Sejmu projektu zmiany ordynacji podatkowej, która zakłada, że skarbówka winna rozpatrywać wszystkie prawne wątpliwości na korzyść podatnika. Projekt ze wszech miar słuszny. Ale co z tego, skoro – jak pisaliśmy niedawno w „Rzeczpospolitej" – rząd się nie zgodzi na tę ustawę. Podobnie jest zresztą z ustawą przewidującą ulgi podatkowe dla innowacyjnych firm. Prezydent skierował ją do Sejmu dopiero miesiąc temu, już w czasie kampanii wyborczej. Samo przygotowanie projektów to nie jest sukces.
Komorowski przypisuje sobie autorstwo kluczowych zmian w polityce prorodzinnej. Rzeczywiście, choć formalnie ułatwienia dla rodzin – choćby wydłużenie urlopów rodzicielskich – wychodziły z resortu pracy, to Komorowski intensywnie rząd do takich działań popychał. Anegdotyczne jest to, że nowy system ulg na dzieci za swą zrealizowaną obietnicę uznał w środę Komorowski, kilkanaście dni temu – premier Ewa Kopacz, a zapowiedział latem minionego roku jeszcze Donald Tusk. Tego, że prezydent popierał niepopularne społecznie decyzje rządu – takie jak podwyższenie wieku emerytalnego – nie ma w podsumowaniu kadencji.
Tyle, ile pozwolił rząd