Dodatkowe źródło dochodu 51-letniego Witolda W. zlikwidowała stołeczna policja, do której dotarła informacja o tym nielegalnym biznesie.
Planacja konopi indyjskich znajdowała się w garażu. Na terenie posesji był jeszcze dom, jak i zakład pogrzebowy należący do Witolda W.
- Podczas przeszukania pomieszczeń policjanci odkryli plantację. Obok w pomieszczeniu była prowizorycznie zorganizowana chłodnia, w której leżały zwłoki kobiety – opowiada Agnieszka Hamelusz, ze stołecznej komendy.
Obok tego ciała policjanci znaleźli worek z kilkoma kilogramami gotowej, wysuszonej marihuany. W sumie na terenie całej posesji odkryto ponad 4,5 kilograma narkotyku, z której można zrobić ponad 9 tys. działek.
Policjanci zabezpieczyli też sprzęt do prowadzenia plantacji. Odkryli także, że właściciel firmy pogrzebowej kradł prąd, który był mu potrzebny do uprawy konopi.