Reklama

Cisza wyborcza ośmieszona i przedłużona

Przecieki o świetnych wynikach „doo dah” krążyły w sieci niemal cały dzień. Przedłużenie ciszy wyborczej o 1,5 godz. tylko wzmogło dyskusję, czy ma ona sens.

Aktualizacja: 25.05.2015 01:34 Publikacja: 25.05.2015 00:37

W dużych miastach (na zdjęciu głosowanie w Warszawie) wygrał Bronisław Komorowski. Ale w całym kraju

W dużych miastach (na zdjęciu głosowanie w Warszawie) wygrał Bronisław Komorowski. Ale w całym kraju – Andrzej Duda

Foto: Fotorzepa/Jerzy Dudek

Nie o godz. 21, lecz dopiero o 22.30 ogłoszono sondażowe wyniki wyborów. Wszyscy Polacy musieli poczekać na zakończenie głosowania w Kowalach na Śląsku Cieszyńskim, gdzie po południu zmarła w lokalu wyborczym 80-letnia kobieta. Lokal zamknięto na 1,5 godz. i o tyle więcej czasu mieszkańcy dostali tam na oddanie głosu.

Choć w Kowalach uprawnionych do głosowania było zaledwie 536 osób, PKW przedłużyła ciszę wyborczą w całym kraju.

Internauci i tak mieli ją za nic. Na portalach społecznościowych już od południa trwała wymiana nieoficjalnych informacji o tym, jakie są wyniki sondaży przeprowadzanych przed lokalami wyborczymi. Choć za publikację takich przecieków grozi grzywna nawet do miliona złotych, to ani policja, ani Państwowa Komisja Wyborcza nie są w stanie sobie z tym poradzić.

Na Twitterze pierwsze „ceny produktów spożywczych", „książek", „napojów alkoholowych" czy „muzyczne listy przebojów" zaczęły się pojawiać już od południa. „Na razie na liście przebojów prowadzi »Oh doo dah day« 54, »Pojedziemy na łów« 46" – pisał jeden z użytkowników portalu. „O godzinie 13.00: 53% Szkocka do 47% Jagermeister" – dodawał kolejny, posługując się inną symboliką.

„Na bazarku przeróżne opinie – większość mówi że plus minus 55 proc. dla budyniu, ale ciężko ocenić jak zapytali pewnie 1000 osób" – zwracał uwagę jeden z użytkowników Twittera. Inni również wątpili w wiarygodność przecieków z wczesnych godzin głosowania. Powód? Wtedy do urn częściej chodzą wyborcy prawicowi, z mniejszych miejscowości. Mieszkańcy aglomeracji głosują wieczorem i późnym popołudniem.

Reklama
Reklama

Policja odnotowała też zamieszczenie w internecie filmu zachęcającego do głosowania na jednego z kandydatów.

Policja z Krotoszyna w Wielkopolsce dostała zaś zgłoszenie o złamaniu ciszy wyborczej na Facebooku. Jeden z użytkowników portalu w sobotę zamieścił swoje zdjęcie z palcami uniesionymi do góry w kształcie litery V oraz z informacją, na kogo będzie głosował.

– Zdjęcie opublikowano w czasie ciszy wyborczej, dlatego zajmujemy się sprawą. Nawet lajkowanie wcześniej zamieszczonych zdjęć czy wpisów w czasie ciszy wyborczej jest złamaniem prawa – przypomina młodszy aspirant Piotr Szczepaniak z krotoszyńskiej policji.

Na agitującego doniósł jego znajomy.

Poza siecią też zdarzały się przypadki niedozwolonej agitacji wyborczej. – Polegały na zawieszeniu plakatu ze zdjęciem jednego z kandydatów albo niszczeniu plakatów – mówił Wojciech Hermeliński, przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej. Odnotowano też przypadek podrzucenia ulotek jednego z kandydatów na klatkę schodową.

Pewien warszawiak ujawnił w internecie, że gdy poszedł z żoną głosować do komisji nr 207 przy ul. Grójeckiej 29, okazało się, że ktoś już wziął kartę do głosowania w imieniu jego żony. – Powinna się tym zająć obwodowa komisja wyborcza – mówi Mariusz Mrozek, rzecznik stołecznej policji.

Reklama
Reklama

W nocy warszawscy funkcjonariusze zatrzymali dwie osoby, które zrywały plakaty. Dostały mandat. Z kolei do sądu trafi wniosek o ukaranie mężczyzny, który w nocy z soboty na niedzielę wykrzykiwał, na kogo trzeba oddać głos.

Do naszej redakcji dotarła informacja, że wybory w Konstancinie- Jeziornie pod Warszawą mogą zostać unieważnione, bo list wyborców nie opatrzono pieczęcią gminy. W stołecznej delegaturze KBW uspokojono nas, że nic takiego nie nastąpi. – Spisy wyborców to dokumenty generowane elektronicznie, wystarczy więc podpis elektroniczny – tłumaczy Anna Lubaczewska z KBW.

Poważniejszych incydentów biuro nie odnotowało. – Były przypadki problemów z głosowaniem, bo ktoś np. nie dopełnił formalności. Był w sanatorium i tam został dopisany do spisu, a wrócił już do domu i w tej komisji go nie było – opowiada dyr. Lubaczewska.

W Działdowie (Warmińsko-Mazurskie) ksiądz miał podczas mszy namawiać wiernych do kupienia jednego z tygodników i przeczytania w nim artykułu z konkretnej strony, by wiedzieć, na kogo zagłosować. Zgłosiła to policji mieszkanka miasta, funkcjonariusze badają sprawę.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Kraj
Do kiedy wysłać prezenty, żeby dotarły przed świętami? Poczta Polska podała daty
Warszawa
Kolejne dziesiątki milionów w remont Sali Kongresowej. Termin otwarcia się oddala
Kraj
Czeski RegioJet wycofuje się z przyznanych połączeń. Warszawa najbardziej dotknięta decyzją
Kraj
Warszawiacy zapłacą więcej za wywóz śmieci. „To zwykły powrót do starych stawek”
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama