Jeśli potwierdzi się pomiar dokonywany przed lokalami wyborczymi, Bronisław Komorowski odda prezydenturę po jednej kadencji. Na Andrzeja Dudę zagłosowało 52 proc. ankietowanych, a na jego rywala popieranego przez PO – 48 proc. W drugiej turze wyborów frekwencja wyniosła – także według sondażu – 55,5 proc. To znacznie więcej niż dwa tygodnie temu, gdy w pierwszej turze głosowało jedynie 49 proc. wyborców.
Choć PiS minimalnie wygrał wybory samorządowe na jesieni, to prezydentura Dudy jest największym realnym sukcesem ugrupowania od podwójnego triumfu prezydenckiego i parlamentarnego w 2005 r. Wieczór wyborczy, podobnie jak ten po pierwszej turze, miał jednak mało partyjnych akcentów. Wystąpił sam Duda z rodziną. Prezydent elekt zapewniał, że jego zapowiedzi z kampanii nie będą puste.
Zobacz jak głosowali Polacy w II turze
– Prezydent, kiedy już zostanie wybrany, musi służyć narodowi. Drzwi pałacu będą otwarte dla wszystkich inicjatyw, nawet tych, z którymi się nie zgadzam – mówił. – Chcę, żeby ludzie mówili, że Andrzej Duda jest prezydentem wszystkich Polaków.
Jeśli potwierdzą się dane Ipsos, to dla zwycięstwa Dudy kluczowe mogą być dwa czynniki: wyższa frekwencja w województwach na ścianie wschodniej, które tradycyjnie sprzyjają prawicy i dobry wynik PiS na Śląsku. Dotąd był to bastion PO. Ta partia triumfowała tam znacznie przy swoich największych sukcesach w latach 2007, 2010 i 2011 (również w pierwszej turze minimalnie wygrał w tym regionie Komorowski).
W Rudzie Śląskiej i Katowicach Duda był jeszcze w piątek, podczas intensywnego objazdu Polski, który sztabowcy wymyślili na koniec kampanii. Najpierw pod kopalnią, a potem pod dworcem rozdawał drożdżówki i kawę Ślązakom śpieszącym do pracy. W jego otoczeniu już wtedy panowały optymistyczne nastroje.