Podczas środowej debaty w Sejmie na temat uchodźców premier Ewa Kopacz zaapelowała o solidarność z imigrantami. Zaznaczyła, że odwrócenie się plecami do tych, którzy potrzebują pomocy w "rodzinie europejskiej powoduje, że moralnie i mentalnie my się z tej wspólnoty wypisujemy". Prezes PiS Jarosław Kaczyński powiedział z kolei, że "rząd nie ma prawa bez społeczeństwa podejmować decyzji, które mogą mieć negatywny wpływ na życie w Polsce".

Leszek Balcerowicz ocenił w Radiu Zet, że Polsce nie grozi zalew dziesiątków tysięcy ludzi z Bliskiego Wschodu. Skrytykował PiS za prowadzenie ws. uchodźców "kampanii nienawiści i fałszu". Dodał, że prowadzi ona do tego, że na arenie międzynarodowej "Polsce przez taką kampanię jest przyprawiana twarz Orbana". Były wicepremier i minister finansów podkreślił, że nie chce, by nasz kraj miał taki wizerunek. - Nie chcę, żeby Kaczyński ze swoją nienawistną propagandą niszczył nasz wizerunek w świecie. A ta kampania nie tylko jest nienawistna, ale ona jest także fałszywa - powiedział.

Balcerowicz zwrócił uwagę, że do Niemiec ma trafić prawie milion uchodźców, tymczasem w Polsce mowa jest o dwóch tysiącach. - Czyli pięćset razy mniej - przyznał i ocenił, że przez "kampanię nienawiści i fałszu" dochodzi do podżegania ludzi do agresywnych zachowań w stosunku do cudzoziemców o ciemniejszej skórze, co - jego zdaniem - jest "haniebne i niemoralne".